Pierwsze skoki na zmodernizowanej skoczni porównał, sprowokowany przez dziennikarzy, do randki. Zapytany o "spotkanie" z obiektem, przyznał, że musiał zapłacić wysoką cenę, by poznać przebudowaną skocznię. Ale. - Do przeżycia. Ta randka z nową skocznią, musiałem zapłacić rachunek. Jak to na pierwszej rance - odpowiedział.
- Generalnie to, przy moim obecnym skakaniu, niewiele mnie zaskoczyło. Poza tym, że o ile w Bischofshofen były trochę spóźnione, to tutaj był bardziej spóźnione, ale ta skocznia nie sprawiła, że wszystko się nagle poprzestawiało. Chodziło o to, by znaleźć czucie, odnaleźć się na tym nowym-starym obiekcie przed własną publicznością - dodał.
Dawid Kubacki od lat nie ukrywa, że skoczni w Wiśle-Malince nie lubi. Stoch uważa, że skacze się na niej przyjemnie. Skoczkowie często mówią, że skocznia jest "lotna". Czy odmieniony obiekt im. Adama Małysza taki jest? - Na tą chwilę nie potrafię stwierdzić, czy jest lotna. Trzeba zapytać tych co skaczą daleko - wyznał.
Trzykrotny mistrz olimpijski zrezygnował z dotychczasowego kasku, który mocno przypominał jeden z jego pierwszych. Tym razem pojawił się w uderzającym po oczach pomarańczowym nakryciu ochronnym na głowę. Zmienił również gogle. - Pomysł głównego sponsora, bym startował w takich barwach w tym polskim turnieju. Nie ma ta sytuacja innego kontekstu - wyjaśnił.
ZOBACZ: Adam Małysz usłyszał jedno pytanie i załamał ręce. Tłumaczy problem polskich skoczków