Przed skoczkami narciarskimi kolejny Puchar Świata, jednak wszyscy wiedzą, że najważniejszy w tym sezonie będzie luty 2022 – to właśnie wtedy odbędą się zimowego igrzyska olimpijskie, które zawitają do Pekinu. Wybór miejsca nie wszystkim się podoba i część zawodników mówi o tym bardzo głośno. Nic się jednak w tej chwili już nie zmieni i zawodnicy mogą tylko skupić się na przygotowaniach. Skoki narciarskie to taka dyscyplina, w której duże znaczenie ma nie tylko przygotowanie samych zawodników, ale także sprzęt, w jakim rywalizują. Wojna technologiczna trwa cały czas i niedawno Polacy postanowili ujawnić swoją nową broń! Producent sprzętu wyjawił w rozmowie z portalem Sport.pl, że rozwiązanie może przynieść małe, acz kluczowe korzyści naszym zawodnikom i co najważniejsze – technologia ta jest na wyłączność!
Szokująca różnica cen biletów na skoki w Polsce i Rosji. Można złapać się za głowę!
Kamil Stoch zdobędzie kolejny medal olimpijski? Mają mu w tym pomóc nowe wiązania
Okazuje się, że Polacy postanowili zmodyfikować nieco swoje wiązania, a dokładniej – zapięcia i wkładki. Początkowo zawodnicy i działacze nie chcieli zbyt wiele mówić o nowym rozwiązaniu, ale ostatecznie przestało być to tajemnicą. – Adam Małysz mówił mi, że przygotowywali się do prób tych wiązań, przeprowadzili je i wyszły dobrze. A pojawiają się nawet nowe pomysły - mówił w rozmowie ze Sport.pl prezes PZN, Apoloniusz Tajner. Więcej na temat samego sprzętu powiedział jego producent, Peter Slatnar.
Słoweniec wyjawił w rozmowie ze Sport.pl, że jest on jedynie producentem nowych wiązań, a samą technologię stworzyła firma współpracująca z Polskim Związkiem Narciarskim. – My tylko je produkujemy. Zmiany, które wprowadza to rozwiązanie, to przede wszystkim łatwość, z jaką się je produkuje. Poprzednie wiązania powstawały dłużej i były trudniejsze w produkcji. Łatwiej ich także używać – powiedział Slatnar. Oczywiście nie jest jednak tak, że to ich jedyna zaleta.
Karolina Małysz oczarowuje urodą. Córka Adama pokazała gorące zdjęcie z Meksyku
Producent wyjaśnił, że nowe zapięcia i wkładki nie są niczym rewolucyjnym, jednak mogą przynieść wymierne korzyści naszym zawodnikom. – Każde zmiany w wiązaniach przynoszą dość małe, choć ważne efekty. Nie chodzi przecież o różnicę dziesięciu metrów, to prawie niemożliwe, żeby taką stworzyć. Ale już pół metra, metr, a może i dwa z tym rozwiązaniem da się wyciągnąć. Można też poprawić prędkość na progu. Według naszych wyliczeń o około 0,2 kilometra na godzinę – wyjaśnił Słoweniec w rozmowie ze Sport.pl. Zapewnił on także, że technologia ta do końca sezonu olimpijskiego będzie dostępna wyłącznie dla polskich zawodników.