Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że Stoch zmierza w dobrym kierunku. Z konkursu na konkurs osiągał coraz lepsze wyniki, jednak nagle coś się zacięło. Jeden z najwybitniejszych skoczków w historii wypadł z czołowej "10", a kryzys pogłębił się na tyle, że w Willingen nie przebrnął nawet kwalifikacji. Był to ostateczny alarm, który sprawił, że Thomas Thurnbichler wycofał 35-latka z Pucharu Świata. Stoch nie poleciał z resztą drużyny do Lake Placid, lecz wrócił do Polski, gdzie miał się zresetować. Przez tydzień nawet nie pojawił się na skoczni, ale dało się wyczuć, że zaczyna odczuwać głód skakania. Między innymi wtedy, gdy sam zbudował miniskocznię obok domu, przypominając sobie skoki z dzieciństwa. W końcu "Orzeł z Zębu" otrzymał zielone światło na powrót do treningów na skoczni i pochwalił się tym faktem w mediach społecznościowych.
Kamil Stoch jednym zdjęciem wprawił fanów w ekstazę. Na ten widok czekali
"Back to office [powrót do biura - tłum. red.]! Widzicie tę emotikonkę na mojej twarzy? #mężczyznawpracy #szczęśliwatwarz #biurozwidokiem" - napisał pod wymownym zdjęciem Stoch. Na wyciągu Średniej Krokwi był w niezwykle dobrym humorze, co zwiastuje, że przerwa od skoków przyniosła efekty. Tak dobry nastrój skoczka natychmiast udzielił się jego fanom, którzy razem z nim przeżywają wzloty i upadki. Po słabych skokach w Bad Mitterndorf i Willingen byli załamani, ale teraz odzyskali nadzieję.
"Taki chcemy uśmiech na skoczni! dobrze Cie widziec tak radosnego", "Wracaj do formy Mistrzu", "Z uśmiechem Ci do twarzy Kamilu! Mamy nadzieję widzieć go częściej" - to jedne z wielu pozytywnych komentarzy kibiców. Przed Stochem jeszcze kilka treningów przed mistrzostwami świata w Planicy. Thurnbichler zdecydował o odpuszczeniu PŚ w Rasnovie i skupieniu się na MŚ, które ruszą już za półtora tygodnia.