Rozbrajające słowa Kamila Stocha po skokach w Titisee-Neustadt
Sobota (14 grudnia) była kolejnym trudnym dniem dla Kamila Stocha. Zaczęło się od kwalifikacji, w których trzykrotny mistrz olimpijski zajął 25. miejsce. Później po pierwszej serii konkursowej był na 27. pozycji. W finale oddał jednak solidny skok na 135 metrów, dzięki któremu przesunął się na 24. miejsce. Kilka cennych punktów stracił przy lądowaniu parę dobrych metrów za punktem K (125 m). Sędziowie przyznali mu w notach jedynie 51 pkt, a przecież Stoch uchodzi za jednego z najlepszych stylistów w całej stawce. W obecnej formie trudno mu jednak o wysokie noty, a gdy już miał na nie okazję, nie dopilnował finalizacji skoku.
- Dawno nie wyszedłem tak dobrze z progu, więc ciało chyba zapomniało, jak to jest lecieć tak daleko i stąd niestabilność w samej końcówce - stwierdził autoironicznie 37-latek w rozmowie z Eurosportem po sobotnim konkursie. Ten całkiem udany skok nie wpłynął jednak na jego ogólną ocenę swojej formy.
- Nie mam wielkich powodów do zadowolenia, ale fajnie, że skacząc słabo, punktuję - przyznał krytycznie Stoch.
Już w niedzielę będzie miał kolejną okazję, aby wykonać krok naprzód. O godzinie 14:30 rozpoczną się kwalifikacje do ostatniego konkursu w Titisee-Neustadt. Ten ma rozpocząć się o 16:00. Podobnie jak w sobotę, na starcie stanie pięciu polskich skoczków. Poza Stochem będą to 9. w sobotę Aleksander Zniszczoł, 15. Paweł Wąsek, 22. Jakub Wolny i 37. Dawid Kubacki. Wynik "Ola" z sobotniego konkursu to jak na razie najlepszy wynik Polaka w tym sezonie. Liczymy, że w niedzielę uda się go jeszcze poprawić, a w drugiej serii zamelduje się komplet Biało-czerwonych.