Kamil Stoch pod koniec kwietnia oficjalnie zwrócił się do Polskiego Związku Narciarskiego o umożliwienie zindywidualizowanego szkolenia do następnego sezonu, o czym związek poinformował w komunikacie. Od tamtej pory rozpoczęło się gorące oczekiwanie na szczegóły, a sam skoczek nabrał wody w usta. Milczenie przerwał dopiero podczas piątkowej konferencji prasowej zorganizowanej w Szczawnicy. U boku prezesa PZN, Adama Małysza, oficjalnie ogłosił swój sztab szkoleniowy, z którym będzie przygotowywał się do kolejnego sezonu. Ta zmiana wlała w niego mnóstwo optymizmu!
"Jestem na najlepszej drodze, by znowu przynosić Wam radość" - napisał Stoch pod ogłoszeniem swojego sztabu w mediach społecznościowych. W ten sposób kibice dowiedzieli się, że jego trenerami będą Michal Doleżal i Łukasz Kruczek, z którymi odnosił wielkie sukcesy. Z pierwszym z nich pracował w latach 2019 - 2022 i wygrał m.in. Turniej Czterech Skoczni, a drugiego można nazwać twórcą jego sukcesów. To właśnie Kruczek doprowadził 37-latka do dwóch złotych medali olimpijskich w Soczi i pierwszej Kryształowej Kuli. Teraz czesko-polski duet ma odbudować trzykrotnego mistrza olimpijskiego.
Do sztabu Stocha dołączyli też dobrze znani Kacper Skrobot i Łukasz Gębala. Pierwszy z nich przez lata był serwisantem reprezentacji Polski, a drugi fizjoterapeutą. Teraz skupią się wyłącznie na "Rakiecie z Zębu", czego ci bardziej dociekliwi kibice spodziewali się już po ostatnim ogłoszeniu kadr przez PZN. W komunikacie związku brakowało właśnie tych uznanych członków sztabu szkoleniowego.