Kolejna afera w PZN! Bliski współpracownik Adama Małysza pod ostrzałem
W połowie lutego kibice sportów zimowych w Polsce żyli konfliktem na linii Adam Małysz - Alexander Stoeckl, który poskutkował odejściem tego drugiego z roli dyrektora sportowego ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w PZN. W podobnym czasie odejście ogłosił Filip Rzepecki, odpowiedzialny za narciarstwo alpejskie. Jednak on na stanowisku pozostanie do kwietnia, a jeszcze w marcu w jego departamencie wybuchła kolejna afera.
Kolejny problem Adama Małysza. Nie tylko Stoeckl zrezygnował, kolejne odejścia
Trener Jakub Malczewski skontaktował się z "Przeglądem Sportowym Onet" i ogłosił, że Polski Związek Narciarski zalega mu z wypłatą 60 tysięcy złotych. Od grudnia 2023 r. był on trenerem bazowym polskich alpejczyków, ale w maju zeszłego roku sekretarz generalny związku, Tomasz Grzywacz, miał mu zabronić przez osoby trzecie wystawiania faktur za pracę. Później w listopadzie miał zablokować jego awans na asystenta trenera w jednej z kadr. Mimo to, Malczewski wystawił fakturę za grudzień, a w styczniu otrzymał list z wypowiedzeniem podpisany przez Grzywacza i prezesa Adama Małysza.
Zdaniem Malczewskiego jest to prywatna zemsta sekretarza związku. - Pan Grzywacz rozpowiada o mnie nieprzychylne komentarze, a moim zdaniem powód mojego zwolnienia jest prosty. Zwróciłem mu oraz jego asystentce uwagę na międzynarodowych zawodach na Słowacji, że jako oficjel nie powinien spożywać alkoholu o 9 rano i to na stoku, gdzie rywalizowali zawodnicy. Na stoku pił piwo, a ona prosecco. Po pierwsze to niesportowa postawa, po drugie był tam w roli przedstawiciela Polskiego Związku Narciarskiego - stwierdził były pracownik PZN.
Grzywacz dementuje jednak słowa trenera. Jego zdaniem związek nie zalega z żadnymi pieniędzmi. W czerwcu, ze względu na niedotrzymywanie obowiązków w końcówce kwietnia i maju, prezydium PZN miało zawiesić realizację umowy Malczewskiego do odwołania. Ten od tamtej pory nie otrzymał żadnego zlecenia i "bezpodstawnie" wystawiał kolejne faktury. Sekretarz generalny twierdzi, że były pracownik próbuje wyłudzić od związku 80 tys. złotych i zapowiada reakcję prawną. Odpowiada też na teorię o zemście.
- Prywatną zemstę to chyba właśnie toczy sam pan Malczewski, bo to ja i inni pracownicy związku przyłapali go na niegodziwościach i nadużyciach. Na Słowacji byłem bardziej prywatnie niż służbowo, bo miałem się spotkać z trenerami oraz Andreasem Zampą w celu wstępnych i nieformalnych rozmów na temat pomysłu wspólnych zawodów pucharowych krajów ościennych (Polski, Słowacji i Czech) - powiedział "Przeglądowi Sportowemu Onet" i wyjaśnił sytuację z piciem alkoholu o 9 rano.
- Na zawody, które się tam odbywały, przyjechałem już tylko czysto towarzysko. Co więcej, nigdy w związku nie miałem asystentki i mieć pewnie nie będę. Oczywiście przyznaję, że zostało mi i pani Martynie Mitał [menedżer ds. zarządzania sportem i kadr narodowych w PZN] zrobione zdjęcie, na którym siedzę przy piwie (notabene bezalkoholowym), ale jak powiedziałem, niektórym bardzo przeszkadza, że działamy w związku uczciwie, sprawiedliwie i przede wszystkim transparentnie - odpowiedział Grzywacz.
Stefan Horngacher przemówił po oszustwie Norwegów na MŚ. Jaśniej się nie da!