Maciej Kot: Stawiam sobie piątkę [ZDJĘCIA]

2016-12-13 3:00

Od jego debiutu w Pucharze Świata minęło dziewięć lat. Tyle przyszło czekać Maciejowi Kotowi (25 l.) na miejsce na podium pucharowego konkursu indywidualnego w skokach narciarskich. Cierpliwość nagrodzona została w minioną niedzielę na olimpijskiej skoczni w Lillehammer, gdzie przegrał jedynie z Kamilem Stochem, o 0,6 punktu.

Skoczek AZS Zakopane miał dotąd w dorobku indywidualne medale MŚ juniorów 2009, Uniwersjady 2011 oraz zwycięstwo w tegorocznym cyklu letniego Grand Prix na igelicie. Zimowe podium wydawało się na wyciągnięcie ręki. Ba, w dwóch z czterech pierwszych konkursów obecnego sezonu był w czołowej trójce po pierwszej serii. Udało się za piątym podejściem, gdy po pierwszej kolejce zajmował piątą lokatę.

"Super Express": - Odczułeś ulgę, jakby spadł kamień z serca, czy raczej radość z pierwszego podium?

Maciej Kot: - O uldze nie ma co mówić. Jest radość i satysfakcja po dobrze wykonanej pracy. W duchu nic się nie zmieniło. Mam do realizacji plan. Na spokojnie.

- Może była choć chwila euforii?

- Wieczór po konkursie był bardo miły, ale krótki (śmiech). A potem poszliśmy do sauny dla odnowy. Obejrzeliśmy z Piotrkiem Żyłą film "Rekiny wojny" i położyliśmy się spać.

- Jak dalekie od ideału były twoje skoki w niedzielę?

- Do ideału jeszcze mi brakuje. Po pierwsze: lepszej prędkości przy najeździe na próg, bo w lecie była większa. Nad nią zresztą pracuje cała nasza grupa. A dalej: stabilnej pozycji przy dojeździe, paru niuansów w odbiciu i lepszej symetrii sylwetki w locie.

- Jaką szkolną ocenę wystawiłbyś sobie w tym historycznym konkursie?

- Skoro ostatnio była czwórka z plusem, to teraz niech będzie. piątka. Skoki były dobre i równe, a ten pierwszy odbył się w bardzo trudnych warunkach, w których nie było szans zrobić nic więcej.

- Mogłeś wtedy poczuć, że upragnione podium znów się wymyka.

- A jednak nie. Wiedziałem, że poza Kamilem rywale przede mną nie są w najwyższej formie, że pomogły im warunki. Dlatego miałem bardzo dobre miejsce do tego, by zaatakować w drugiej serii.

- Zdałeś więc egzamin nagrodzony miejscem na podium.

- Nie mam poczucia, że zdałem już egzamin, skoro przed nami jeszcze sporo, a przede wszystkim najważniejsze konkursy sezonu. O tym będzie można rozmawiać po zakończonym sezonie.

- Dlaczego ten pierwszy skok na podium ma miejsce teraz, a nie wcześniej?

- To podium było już blisko w sezonie 2012-2013, gdy dwukrotnie zająłem piąte miejsce i raz szóste. Czegoś jednak wtedy brakło. Trudno powiedzieć czego, ale dobre skoki pojawiały się wtedy sporadycznie. Natomiast na pewno nie byłem na to zbyt młody, mając 21 lat (śmiech). Wystarczy popatrzeć dzisiaj na 17-latka Domena Prevca, który potrafi wygrywać raz po razie.

Najnowsze