Na gorąco Martina Schmitta pytaliśmy o brak powołania dla Kamila Stocha na zbliżający się czempionat w Trondheim, o czym można przeczytać tutaj. Legenda światowych skoków opowiedziała nam na jeszcze kilka pytań...
– Jeszcze jedno podejście do tematu i pytanie wprost: Thomas Thurnbichler nie powołał Kamila Stocha do kadry na MŚ, bo ten wolał pracować z Michalem Doleżalem?
– Raczej nie... Thomas mówił wyraźnie: zobaczcie na wyniki i klasyfikację generalną Pucharu Świata. Kamil jest np. za Jakubem Wolnym, czy Dawidem Kubackim. Nie zaliczył konkursu z miejscem w pierwszej dziesiątce. Niewiele ugrał, by się w tej kadrze znaleźć. Skoro trener chciał pięciu skoczków i nie tworzyć w Trondheim wewnętrznej rywalizacji, to kogo wybrać? Inni mieliby pretensje i zadawaliby pytania: dlaczego Kamil, a nie ja? Ja jednak powołałbym sześciu, by ich sprawdzić. Thomas postąpił inaczej, wie jak tym zarządzać. Niestety, Kamil okazał się tym, który uzyskał najsłabszy wynik w całym sezonie. Mój pomysł wydaje się łatwiejszy: wziąć wszystkich i sprawdzić na miejscu.
– Naszą nadzieją na sukces jest oczywiście Paweł Wąsek, ale w Sapporo wypadł słabo. Czy może coś osiągnąć w Trondheim?
– Zdecydowanie. Zwłaszcza na małej normalnej skoczni powinien sobie poradzić. Jego styl jest wyjątkowy, dobry telemark, to na mniejszych obiektach naprawdę ważne. Teraz powinien być w formie. W Trondheim będzie gotowy. W Sapporo może poszło mu gorzej, ale tamto miejsce jest wyjątkowe, warunki ciągle się zmieniają. Tam musisz kłaść nacisk na szybkość i aerodynamikę, to nie jest największa zaleta Pawła. W Trondheim będzie silniejszy.
ZOBACZ: Nie jedzie na mistrzostwa świata i zawiesza karierę! Wielka strata dla polskich skoków
– W Polsce niewielu kibiców liczy też na medal w konkursie drużynowym...
– Na MŚ jest tak, że każdy silny "skokowo" kraj walczyć będzie o medal. Nie wyobrażam sobie, by np. Dawid Kubacki skupiał się na piątym miejscu w konkursie drużynowym. W Niemczech też bywały problemy z formą, ale zawsze celuje się w medal. Każdy do końca próbuje znaleźć formę, na skoczni możesz dopracować technikę, ważne jest idealne przygotowanie sprzętu. Jeśli to wszystko wykonasz, to zawsze masz szanse.
– Da się zatrzymać Austriaków?
– Mają niesamowitą drużyną, ale oni są silni wszędzie; PŚ, Puchar Kontynentalny, FIS Cup, nawet Alpen Cup. Po prostu teraz rządzą wszędzie. MŚ mają swoją dynamikę, inny rytm, więcej treningów niż skoków konkursowych, można się poobserwować i wyciągnąć jakieś wnioski. Poza tym może im zagrozić np. Ryoyu Kobayashi, który wrócił do gry. Ciekawe, co na to właśnie Austriacy. Jeśli w trakcie treningu zacznie brakować im metrów, to zobaczymy, czy będą potrafić zachować spokój. Wciąż nie wiemy, gdzie są Norwegowie. Skakanie u siebie zawsze motywuje, podoba mi się jak skacze Johann André Forfang, Marius Lindvik radzi sobie lepiej, mogą być mocni.
– Co w takim razie z Niemcami? Pius Paschke zaczął sezon fenomenalnie, ale przepadł, konkurs z miejscem na podium zaliczyli Andreas Wellinger i Karl Geiger, ale obecnie wasza kadra nie imponuje...
– Szczerze mówiąc, to trochę się martwię. Nasi skoczkowie nie są w dobrej formie. Myślę, jednak, że Andy Wellinger może namieszać, poprawił wyniki, poprawił technikę ruszania z belki. W jego przypadku to kwestia czasu, gdy będzie skoczkiem, który znów będzie walczył o podia. Karl Geiger to też typ sportowca, który skupia się przede wszystkim na dużych imprezach. Jestem zawiedziony Piusem, jego ostatnimi występami, ma jeszcze jeden obóz treningowy, by wszystko naprawić.
ZOBACZ: Sukces polskich skoków w USA. Maciej Kot pomógł kadrze Thomasa Thurnbichlera