Nasza mistrzyni olimpijska z Soczi i Vancouver pokonała w kwalifikacjach trasę o długości 1,4 km w czasie 3.24,89. Bjoergen uzyskała czas o 2,54 s gorszy. Zajęła dopiero szóste miejsce.
MŚ w Falun: Justyna Kowalczyk padnie ofiarą oszustwa? [WIDEO]
Wyniki z kwalifikacji nie miały wpływu na rywalizację finałową. Polskich kibiców napawały jednak sporym optymizmem. Kowalczyk w tym sezonie przecież nie zachwycała. W ostatnich sprintach w Pucharze Świata nie potrafiła zbliżyć się nawet do podium.
W ćwierćfinale Kowalczyk, w swoim stylu, objęła prowadzenie na podbiegu po pierwszej prostej. Norweżkę Bryn-Lie wyprzedziła o 1.88 sekundy. Trzecia była, dość niespodziewanie, broniąca honoru USA pod neiobecność Kikkan Randall, Sophie Caldwell.
W półfinale było już trudniej - dopiero drugi podjazd dał Polce prowadzenie. Nie oddała go do końca, a metę mijałą przy wielkiej wrzawie kibiców - wyjątkowo... nie dla niej, a drugiej (i dzięki temu finalistce) Szwedce Nilsson.
To ona została właśnie cichą bohaterką tego dnia - w finale ustąpiła tylko Bjoergen, dla której był to trzeci z rzędu złoty medal MŚ w sprincie. Brąz na szyję założyła mistrzynia olimpijska, Norweżka Falla. A Justyna? Popełniła błąd na początku i długo była ostatnia. Przeskoczyła na czwarte miejsce, heroicznie walczyła na ostatniej prostej, ale Falli już nie dogoniła. To i tak świetny prognostyk przed MŚ.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail