W 2013 roku w Val di Fiemme Kubacki był członkiem drużyny, która niespodziewanie wywalczyła brązowy medal mistrzostw świata. Wtedy na trzecim miejscu podium poza nim stanęli też Kamil Stoch, Maciej Kot i Piotr Żyła. Wiele wskazuje na to, że w takim samym składzie biało-czerwoni będą rywalizować w Lahti. Jedynym zawodnikiem, który wciąż nie może czuć się pewnym startu, jest właśnie Kubacki, który o czwarte miejsce w zespole walczy z Janem Ziobrą.
27-latek nigdy nie zajął miejsca na podium w indywidualnym konkursie Pucharu Świata, ale od lat jest członkiem drużyny, która ostatnio z powodzeniem walczy o lokaty na "pudle". Ten sezon jest dla biało-czerwonych, a tym samym dla Kubackiego, wręcz znakomity. W zawodach drużynowych Polacy dwa razy wygrywali (Klingenthal, Willingen), a raz skończyli na drugim miejscu (Zakopane). Jeśli zaś chodzi o indywidualne starty zakopiańczyka, to w całej kampanii 2016/2017 tylko dwa razy nie zdobył punktów PŚ, dwukrotnie wskoczył też do pierwszej dziesiątki.
W kontekście MŚ w Lahti jego obecność w reprezentacji należy przeanalizować jednak bardziej pod kątem konkursu drużynowego. Kubacki jest w kadrze od lat, ale ma bardzo niewdzięczną rolę. Kibice zwykle nie wymagają od niego wiele - w końcu mogą dopingować Stocha, Kota czy Żyłę. Lecz kiedy zepsuje swój skok, często obarcza się go winą za słabszy występ całego zespołu. Dlatego też każdy konkurs drużynowy to dla niego wielkie wyzwanie. I ogromny stres. Od tego sezonu Kubacki ponownie pracuje z psychologiem i jak sam powtarza czuje się dzięki temu lepszym skoczkiem. Choć w zawodach indywidualnych zdarzają mu się gorsze starty, to w "drużynówce" imponuje regularnością. Ani na krok nie odstępuje bardziej utytułowanych kolegów. I zamiast najsłabszym (jak go wielokrotnie postrzegano w przeszłości) został tym brakującym ogniwem, którego polskiej reprezentacji brakowało od lat.
Austriacy, Niemcy czy Słoweńcy mogą się poszczycić dwoma, góra trzema zawodnikami z najwyższej półki. Największe ryzyko wiąże się jednak z występami tych pozostałych, którzy często są chimeryczni i nie wytrzymują presji wielkiego turnieju. I paradoksalnie to nie Stoch czy Kot, a Kubacki może być kluczową postacią biało-czerwonych. W nim nadzieja, że Polska znów okaże się najrówniejszą reprezentacją i sięgnie nie po brązowy czy srebrny, a złoty medal MŚ w Lahti.