Od początku ta trójka nadawała ton imprezie. Nie udało się jednak rozegrać pełnych czterech serii, w sobotę opóźniła się trzecia odsłona MŚ, a czwartą przerwano ze względu na wzmagający się wiatr. Stoch był najlepszy w stawce w trzecim skoku konkursowym. Wylądował na 211,5 m, odrobił częściowo stratę do Norwega, która zmalała ostatecznie z 17,8 do 13,3 pkt. Jednocześnie przy słabszej postawie Freitaga, który zawalił trzecią próbę, mając też słabsze warunki wietrzne, Polak zdołał wskoczyć na drugi stopień podium. I tak już zostało.
Po zawodach Kamil trochę żałował, że nie dało się powalczyć w czwartej serii o coś jeszcze. Może do złota było zbyt daleko, ale z drugiej strony kto wie, czy Tande wytrzymałby presję do końca. - Jesteś skoncentrowany, skupiony na kolejnym skoku i wiesz, że można zrobić coś więcej – mówił świeżo upieczony wicemistrz świata. - Kiedy dostaje się informację, że zawody są skończone, jest delikatny zawód, ale mam świadomość, że nie mogę narzekać, zrobiłem tu bardzo dobrą pracę. Od czwartku każdy skok był coraz lepszy, wciąż coś poprawiałem. Jest o niebo lepiej niż w Kulm. Srebrny medal przyjmuję z wielką radością.
Kamil nie rozpamiętuje, co mogłoby się zdarzyć w czwartej serii, gdyby ją rozegrano. - Nie ma co się zastanawiać, co by było, gdyby. Warunki były takie, a nie inne. Mogłem dostać 5 metrów w plecy i wylądować na 80. metrze. Przyjmuję to tak jak jest, cieszę się z tego. Każdy skoczek marzy o lataniu jak najdalej. Mistrzostwa świata w lotach to prestiżowa impreza, gdzie tylko kilku czy kilkunastu zawodników ma szansę zdobyć medal. Jestem w tej grupie. Po tylu latach wytrwałości i ja w końcu stanąłem na podium.
W niedzielę Polacy chcą pisać dalszy ciąg pięknej historii latania na nartach. Są na dobrej drodze, by wywalczyć medal w konkursie drużynowym. Kamil czuje, że to może być kolejny rozdział w kronikach osiągnięć Biało-Czerwonych. - Patrzę w przyszłość, mamy kolejny dzień i szanse w drużynówce. To, co się stało, to historia chcę dalej się rozwijać i coś ulepszać w swoich skokach. Szkoda, że to dopiero drugi polski medal w lotach. Pretendentów było wielu, choćby Adam Małysz, ale nie miał szczęścia. Teraz mamy bardzo dobrą drużynę. Jeśli każdy z nas zrobi to, co umie najlepiej, nic więcej i nic mniej, będzie w porządku.
O Stocha na pewno nie musimy się martwić. Kamil zapewnia, że czuje się świetnie fizycznie, a teraz doszła do tego poprawa mentalna. - Przyszło odprężenie, głowa musiała trochę odpocząć ostatnio. Chcę dalej robić to, co lubię – zapowiada, a przed drużynówką MŚ i igrzyskami brzmi to więcej niż obiecująco.