Wtedy polscy kibice na triumf w TCS czekali już kilkanaście lat. Od sukcesu Adama Małysza w 2001 roku. I to właśnie Stoch dał polskim kibicom radość, wygrywając TCS w sezonie 2016/17. On i Adam Małysz byli wówczas jedynymi polskimi triumfatorami TCS, ale to w obecnym prezesie PZN pokładano nadzieje na pierwszy w historii triumf we wszystkich czterech konkursach. Tymczasem rok po pierwszym sukcesie - Stoch zadziwił świat skoków. Zwłaszcza, że w kwalifikacjach do pierwszego konkursu w Oberstdorfie był dopiero na... 28. miejscu.
Dramat rodziny Freitagów
W konkursie był już bezwzględny, szczególnie w drugiej serii, w której skoczył 137 metrów. Jego wygrana w Oberstdorfie była pierwszą (i dotąd jedyną) polską wygraną na tym obiekcie podczas TCS. W Ga-Pa znów był bezkonkurencyjny, skacząc 135,5 i 139,5. Jedynym skoczkiem, który chciał nawiązać ze Stochem rywalizację był Richard Freitag. Niemiec z kolei sam wykreślił się z rywalizacji, zaliczając mocny upadek w Innsbrucku. Niesamowite, jak w tym przypadku historia zatoczyła bolesne koło, bowiem w Innsbrucku w 1985 r. swój dobry występ w TCS zaprzepaścił również Holger Freitag, ojciec Richarda. Stoch wygrał więc i na Bergisel. Przed nim była już tylko jedna przeszkoda do pokonania.
- Ciągle uciekam od tego tematu. Staram się czytać książki. Zabrałem ze sobą dobrą powieść przygodową. Gramy w karty, oglądamy filmy. Poza skocznią muszę żyć normalnie. Na pewno nie chcę niepotrzebnie myśleć o czymś, co może mnie wyprowadzić z równowagi - mówił wtedy dziennikarzom Stoch. Na początku Sven Hannawald marzył, by nikt nie powtórzył jego wyczynu z sezonu 2001/2002. To właśnie Niemiec, w jubileuszowej 50. edycji, sięgnął po szlema, wygrywając wszystkie cztery konkursy. Kilka lat później bliski powtórzenia sukcesu był Janne Ahonen, ale to dopiero Stochowi się udało. I wtedy "Hanni" zmienił zdanie, z radością powitał skoczka w Zębu w elitarnym klubie zwycięzców wszystkich czterech konkursów, choć Stoch z początku nie do końca wierzył w jego zmienione intencje. Dużym zaskoczeniem był fakt, że już w sezonie 2018/19 dołączył do tej dwójki Ryoyu Kobayashi...
ZOBACZ: Taki był początek Małyszomanii. Hofer prosił Tajnera, a ten Małysza. Padło jedno pytanie
Przed nami 73. edycja TCS. Pierwszy raz od sezonu 2008/2009 nie zobaczymy Kamila Stocha w Oberstdorfie. Na początku sezonu, razem z trenerem Michalem Doleżalem, szukał formy poprzez kolejne starty w konkursach. Bez efektu.
– Kamil Stoch zdecydował, że nie czuje się gotowy na występ w Turnieju Czterech Skoczni. Po świętach chce mieć okres treningowy. Jego powrót jest sprawą otwartą, kiedy poczuje się gotowy, zrobimy kwalifikacje do drużyny i Kamil będzie mógł wywalczyć sobie miejsce na Puchar Świata. Dawid Kubacki trenował ostatnio w domu, był najmocniejszy z grupy trenującej w Polsce. Skoki wyglądają płynniej, są na dobrym poziomie, dlatego Dawid otrzyma szansę występu w TCS – wyjaśnił trener Thomas Thurnbichler.