Bryan Bickell urodził się w Kanadzie. Karierę rozpoczął od rozgrywek hokejowych w Toronto, gdzie był zawodnikiem Red Wings. Później występował jeszcze w drużynie Ottawa 67's, Windsor Spitfires i Norfolk Admirals. W 2004 roku w drafcie został wybrany przez klub NHL Chicago Blackhawks. Nie potrafił się przebić na stałe do składu pierwszej drużyny, dlatego wypożyczano go do Rockford Icehogs z AHL. W sezonie 2009-10 rozegrał cztery mecze w fazie play-off, którą Chicago zakończyło zdobyciem Pucharu Stanleya. W kolejnym sezonie Bickell był już ważnym ogniwem zespołu ze stanu Illinois. Jeszcze w latach 2013 i 2015 zdobywał z Czarnymi Jastrzębiami najważniejsze klubowe trofeum hokejowe.
Od sezonu 2016-17 był zawodnikiem Carolina Hurricanes. W nowym klubie rozegrał zaledwie jedenaście spotkań. W listopadzie ubiegłego roku lekarze zdiagnozowali u niego stwardnienie rozsiane. Po kilku miesiącach hokeista postanowił zakończyć karierę. Chciał uczynić to w klubie, z którym związany był przez większość swojej kariery. Klub z Chicao umożliwił mu realizację marzenia. Podpisał z Bickellem jednodniowy kontrakt, dzięki któremu zawodnik pożegnał się ze światem wielkiego hokeja jako członek Blackhawks. Na specjalnej konferencji prasowej 31-latkowi towarzyszyły żona Amanda i dwie córki Kinslee i Makayla. Podczas wzruszających wystąpień hokeista przyznał, że jest szczęśliwy, bo kończy karierę w miejscu, gdzie wszystko się zaczęło. Dzielił się także przebiegiem swojej choroby, która, według sportowca, czasem daje mu w kość, a czasem pozwala o sobie zapomnieć.
Celebrating the highs and the laughs of @bbicks29's #Blackhawks career. #BickellBrave pic.twitter.com/PVtsCR42vd
— Chicago Blackhawks (@NHLBlackhawks) October 4, 2017
Dawid Kubacki: Sodówa nie uderzy mi do głowy