W sieci fani podpisują nawet petycję, aby Stocha do kadry na MŚ przywrócić. Niezależnie od liczby zebranych podpisów – liczy się decyzja Thomasa Thurnbichlera. Ten musi z dużą odwagą czytać komentarze na swój temat, w nich hejtu nie brakuje. Austriak pominął trzykrotnego mistrza olimpijskiego, powołując się przede wszystkim na twarde liczby: poszczególne miejsca w konkursach i ranking Pucharu Świata. – Czy Kamil dał jakikolwiek argument trenerowi, aby go powołać? Zdaję sobie sprawę rozgoryczenie Kamila i kibiców. Thomas podjął decyzję, konsultując się ze sztabem. Nie na podstawie jednego skoku, tylko wielu analiz. Mówił, że patrzymy na "generalkę", a matematyki się nie oszuka. Abstrahując od Piotra Żyły, który ma prawo bronić tytułu mistrza świata, to do Trondheim poleci najlepsza czwórka tego sezonu – mówi nam Sebastian Szczęsny, uznany ekspert i komentator skoków narciarskich w Eurosporcie. – Kamil był najlepszy w Sapporo, ale to trochę za mało. Gdyby w tych dwóch konkursach w Japonii ocierał się o czołową dziesiątkę, jego każdy skok gwarantował miejsca w okolicach najlepszej "piętnastki", to byłby argument wysłany do trenera – dodaje.
Czy Kamil Stoch jest w czwórce najlepszych polskich skoczków?
W tym sezonie Stoch dał Thurnbichlerowi więcej pytań niż odpowiedzi na temat swojej formy. Omijał konkursy, trenował z dala od kadry z Michalem Doleżalem, którego wybrał na swojego trenera, rezygnując z pracy z głównym szkoleniowcem kadry A. – W pewnym momencie zniknął. Reszta skakała. Tak naprawdę zabrakło ostatnio takiego rzetelnego porównania z całą kadrą. Kibiców też rozumiem, bo Kamil to marka sama w sobie. Synonim sukcesu i emocji. To jest w podświadomości polskiego kibica, ale czy Kamil Stoch byłby gwarantem takich emocji w Trondheim. Można w to wątpić. A Kamila ambicje też są na poziomie mistrzowskim – wyjaśnia ekspert Eurosportu.
Za powołaniem Kamila Stocha miało przemawiać doświadczenie. Skoczek z Zębu wybierałby się na swoje jedenaste mistrzostwa świata. – Można, patrząc z perspektywy Kamila, wziąć pod uwagę to doświadczenie na MŚ. Pewnie szybciej się odnajdzie tam, będąc bez formy, niż ktoś inny. Bo jest z tym otrzaskany. Nie czułby dodatkowej presji, na pewno nie tak bardzo niż ktoś, kto jedzie drugi raz. Nie zmienia to faktu, że jedziesz na MŚ po jak najlepsze wyniki. Czy Kamil w tym momencie jest w TOP4 polskiej kadry? Stawiam duży znak zapytania – rzuca komentator Eurosportu.
ZOBACZ: Thurnbichler o Stochu po wyrzuceniu go z kadry na mistrzostwa świata
Thomas Thurnbichler zdecydował się na piątkę: Paweł Wąsek, Aleksander Zniszczoł, Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Jakub Wolny. Można domniemywać, że to właśnie w miejsce Wolnego mógł zostać powołany Stoch, bowiem pozostała czwórka – na swój sposób – bardziej zapracowała na miejsce w kadrze na MŚ od Wolnego (i oczywiście Stocha). – Sformułowanie, że Kuba jest kosztem Kamila chyba nie jest dobre. Tu nie ma czegoś takiego. Kuba miał problemy, ale miał też przebłyski, miał miejsce w pierwszej dziesiątce. To jest sport indywidualny, miejsce sobie "wyskakujesz". Prawo trenera, ma swoje kryteria i z liczbami trudno dyskutować – powiedział Szczęsny.