O emeryturze Kasaia wspominano już dawno. W 2012 roku Japończyk zdobył zaledwie 45 punktów w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Później wrócił do czołówki i na igrzyskach w Soczi w 2014 zdobył nawet dwa medale: srebro na dużej skoczni i brąz w "drużynówce". W Japonii wciąż jednak mało kto wierzy w deklaracje najlepszego skoczka, który zadeklarował odważnie, że jak zdrowie pozwoli, wystartuje nawet na igrzyskach w 2026 roku.
Kasai będzie startował jeszcze przed dekadę?
W wywiadzie dla czasopisma "Nippon Sports" Kasai zdradził, skąd bierze siły, by dalej kontynuować mordercze treningi. Otóż zainspirowała go... postać Kazuyoshiego Miury. Innego japońskiego weterana światowego sportu. Piłkarz Yokohama FC właśnie podpisał nowy kontrakt ze swoim klubem i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że facet zaczął karierę w 1986 roku, a dzisiaj ma 48 lat. - Chciałbym być aktywnym sportowcem gdy będę zbliżał się do pięćdziesiątego roku życia albo i dłużej. Tak jak on. W tym wieku oddawane skoki są bardziej sztywne, ale jeśli na siebie uważasz to dobre wyniki przyjdą i tak - wyjaśnił legendarny skoczek.
Były mąż Khloe Kardashian ma nieodwracalne zmiany w mózgu! Lamar Odom resztę życia spędzi w szpitalu?
Tylko czy organizm wytrzyma kolejne obciążenia? Kasai już na igrzyskach w Soczi po kolejnych dalekich skokach wyglądał, jakby każdy upadek odczuwał szczególnie boleśnie. A jego stawy swój "przebieg" już mają. W kadrze zadebiutował w 1989 roku, w samych tylko mistrzostwach świata startował dwanaście razy, a jego największe sukcesy w karierze oddziela dystans nawet... dwudziestu dwóch lat.
Legenda, ot co. No i przykład do naśladowania. Japońscy sportowcy to w skali światowej prawdziwy ewenement. Długowieczni, rzadko doznający kontuzji. W skrócie: urodzeni profesjonaliści.