Siła polskich skoków w zakończonym sezonie opierała się głównie na trójce utytułowanych liderów, ale podium konkursu drużynowego w Lahti pod nieobecność Dawida Kubackiego pokazało, że doszło do pewnego przełomu. Aleksander Zniszczoł i Paweł Wąsek wskoczyli na solidny poziom, a niewiele za nimi znajdował się Jan Habdas. W ostatnim juniorskim sezonie niespełna 20-latek wywalczył brązowy medal mistrzostw świata juniorów, zdobył pierwsze punkty Pucharu Świata, był najlepszym Polakiem podczas konkursu w Lahti (życiowe 11. miejsce), a na koniec sezonu zadebiutował w lotach w Planicy. Teraz czas na kolejny krok i wejście z przytupem do seniorskiej rywalizacji.
Jan Szturc szczerze o przyszłości polskich skoków
- Habdas ma „petardę” w nogach, ale teraz trzeba to wykorzystać. Duża w tym rola naszego sztabu szkoleniowego, żeby spokojnie do niego podejść i tak go poukładać, by stał się naprawdę wartościowym skoczkiem. Żeby szczebel po szczebelku dołączył do elity naszych skoczków - powiedział "Super Expressowi" Jan Szturc. Uznany trener, który jest wychowawcą m.in. Adama Małysza i Piotra Żyły zauważył, że Habdas nie jest jedynym polskim talentem.
Tuż za podium MŚJ znalazł się 16-letni Kacper Tomasiak, a drużyna uzupełniona 18-letnim Klemensem Joniakiem i niespełna 19-letnim Marcinem Wróblem wywalczyła w Whistler srebrny medal. Joniak był też liderem reprezentacji podczas Zimowego Olimpijskiego Festiwalu Młodzieży Europy, gdzie zdobył srebro indywidualnie i w drużynie. Brązowy krążek dołożył na tej imprezie blisko 17-letni Wiktor Szozda.
- To są wyniki napawające optymizmem, że mamy młodych, zdolnych skoczków, których trzeba tylko dobrze oszlifować i w przyszłości zastąpią naszych starszych kadrowiczów. W końcu mamy to zaplecze po kilkuletnim przestoju. Młodzież naciera i to jest bardzo ważne. Habdas może być odmładzającym zastrzykiem dla naszej reprezentacji, podobnie jak wspomniani wcześniej młodzi zawodnicy. Trzeba ich wprowadzać stopniowo, nie rzucać ich od razu na głęboką wodę - podsumował Szturc.
Listen on Spreaker.