"Super Express": - Wyciągnął pan nauczkę z nieudanej zimy?
Piotr Żyła: - Tak, nauczyła mnie wiele. W skokach narciarskich trzeba skakać swoje i nic więcej. Jak się za dużo od siebie wymaga, jak próbuje się podczas zawodów dołożyć coś do tego, co się umie, to wtedy nie wychodzi. I wydaje mi się, że cały sezon letni przeskakałem tak, jak umiem. Jestem zadowolony z techniki moich skoków.
Kibice nie zobaczą szczegółów dotyczących skoków
- Ta technika była mocno krytykowana w zimie. A zwłaszcza obniżona pozycja na rozbiegu, jakby szorował pan po nim pośladkami
- Im więcej miałem chęci, żeby dać z siebie więcej niż mogę, tym większy był stres i napięcie mięśni. A przez to przysiad niższy i przesunięty do tyłu. Więc raczej była to kwestia stresu, a nie samej pozycji. Bo teraz latem starałem się skakać swoje. I uważam, że w porównaniu z Kamilem osiągnąłem wysoki poziom.
- Pewnie teraz ma pan apetyt na pierwszy indywidualny tytuł mistrza Polski? (czempionat odbędzie się w sobotę - przyp. red.).
- Ochotę na złoty medal ma się zawsze. Ale powtórzę, że trzeba podejść do skakania tak, jak się umie. A jak się pomyśli o medalu, to robi się trudniej.
- Ma pan świadomość tego, że kibice jak dotąd bardziej kojarzą pana z barwnymi powiedzonkami niż z sukcesami sportowymi?
- Nie wiem, czy tak jest. Nigdy nie zastanawiałem się nad tym, co powinienem powiedzieć. Mówię bez owijania w bawełnę. I staram się cieszyć z tego, co robię i co mówię.
Thomas Morgenstern zakończył karierę! [WIDEO]
- A czy przez niedawny brak sukcesów nie spadły pana dochody?
- Są na podobnym poziomie jak rok wcześniej (gdy zdobył medal drużynowo w MŚ i wygrał jeden konkurs PŚ - red.). Mam sponsorów: Grupę Azoty i Hyundaia, nagrałem reklamę dla Samsunga. Ograniczyłem tylko publiczne spotkania, bo rok temu już nie umiałem nad nimi zapanować.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail