Pjongczang 2018: Skoczkowie już po ślubowaniu. "Jedziecie budować silną Polskę" [WIDEO]

2018-02-05 15:48

Już za kilkadziesiąt godzin polscy skoczkowie zainaugurują rywalizację olimpijską w Pjongczangu. W poniedziałek reprezentację Polski pożegnaliśmy podczas ceremonii ślubowania w siedzibie PKOl. Potem ekipa wyleciała do Korei. – Nie będziemy wróżyć, co można osiągnąć, tylko zrobimy to, co trzeba – powtarzali zawodnicy.

– Jedziecie do Pjongczangu dawać nam nadzieję, budować silną Polskę na współczesnym polu zmagań, jakim jest sport. Czy jest coś ważniejszego niż budowanie imienia Polski na świecie? Dla mnie nie i wierzę, że dla was też nie – powiedział premier Mateusz Morawiecki, gość specjalny w Centrum Olimpijskim w Warszawie.

– Nie muszę niczego bronić, bo już mam swoje medale i nikt mi ich nie odbierze – stwierdził dwukrotny mistrz olimpijski sprzed czterech lat Kamil Stoch (31 l.), zapewniając, że potrafi się odciąć od wielkich oczekiwań i nakładanej na niego presji. – Mamy inną sytuację, skocznię, atmosferę. Nie musimy niczego gonić, mamy wszystko zdobywać.

Stoch zapewnił, że mimo gigantycznych sukcesów na koncie ma jeszcze o co walczyć. – Chciałbym osiągać coraz więcej, po to wciąż ciężko pracuję, poświęcam mnóstwo energii i wyrzeczeń. A jak sobie radzę z presją? W ogóle o niej nie myślę – powiedział główny faworyt do złota w polskiej ekipie.

Skoczkowie wylecieli do Azji w poniedziałek po południu. Już w środę mają odbyć pierwszy trening, na czwartek zaplanowano kwalifikacje, a w sobotę czeka ich konkurs na normalnej skoczni. Najtrudniejsza będzie szybka adaptacja do 8-godzinnej różnicy czasu między Polską a Koreą. Uważa się, że około trzeciego, czwartego dnia po przylocie nadchodzi kryzys. W polskiej kadrze twierdzą jednak, że nie będzie z tym problemu. – Niech Koreańczycy zmienią czas na polski – zażartował Dawid Kubacki (28 l.).

Lekarz ekipy skoczków dr Aleksander Winiarski tak wyjaśnia sprawę aklimatyzacji „Super Expressowi”: – Owszem, najgorszy jest trzeci i czwarty dzień po zmianie strefy czasowej, ale mamy pewien plan. Chcemy „oszukać” proces adaptacji. Wybraliśmy przylot dzień przed pierwszym treningiem. Dostosowujemy się do zmiany czasu już od od nocy z niedzieli na poniedziałek. Po starcie samolotu zawodnicy mieli za zadanie jak najszybciej zasnąć. Podobne zabiegi stosowaliśmy już osiem lat temu, przed Vancouver i cztery lata temu przed Soczi – podkreślił dr Winiarski.

Sprawdź też: Skandal przed Pjongczang 2018. Nazistowskie symbole na strojach Norwegów?!

Najnowsze