Sportowców ulokowano w dwóch wioskach. Jedna mieści się w Pjongczangu, bliżej aren górskich, a druga w Gangneungu, gdzie odbywają się konkurencje halowe. Największa część polskiej grupy zamieszka na trzech kondygnacjach wielopiętrowego wieżowca w pierwszej z nich.
- Jest tu około dziesięciu takich budynków, po zakończeniu igrzysk będzie to osiedle mieszkaniowe - opowiada "SE" attaché prasowy reprezentacji Henryk Urbaś, który od wczoraj jest w Korei. - Na każdym piętrze są dwa, trzy apartamenty po trzy, cztery pokoje, głównie dwuosobowe. Wszystko jest proste, schludne, nie widać niedoróbek. Nie będzie takich sytuacji jak w Rio, gdy piłkarze ręczni musieli myć okna... Chociaż trochę nas zdziwiło, że na każdy budynek przypada tylko jedna winda.
W wiosce znajduje się wielka jadalnia czynna 24 godziny na dobę i serwująca potrawy kuchni z całego świata. Jest osobna sala fitness i siłownia, sportowcy mogą się zrelaksować w sali gier wideo albo wyciszyć w kaplicy ekumenicznej.
Zobacz równiez: Pjongczang 2018: Hitlerowskie symbole na strojach Norwegów?! Miażdżące podejrzenia [WIDEO]