Apoloniusz Tajner

i

Autor: East News

Polska ekipa pierwotnie była wykluczona z pierwszego konkursu TCS. Apoloniusz Tajner: - To mało poważne.

2020-12-28 17:55

Prezes PZN Apoloniusz Tajner wraz z dyrektorem Adamem Małyszem przez cały poniedziałek walczyli zdalnie o los polskiej ekipy skoczków narciarskich w Niemczech. Najpierw o to, by mogła wystartować od drugiego konkursu w Turnieju 4 Skoczni. A potem - od pierwszego, gdy wynik ponownego testu Klemensa Murańki okazał się negatywny.

- Już wystąpiliśmy do FIS o powtórzenie kwalifikacji przed konkursem lub dopuszczenie całej ekipy polskich skoczków do wtorkowego konkursu, bez kwalifikacji - powiedział „Super Expressowi” prezes PZN Apoloniusz Tajner. - Zwróciliśmy się też do innych ekip o akceptację tego faktu. Mamy nadzieję, że inne ekipy będą się z nami solidaryzować. Sprawa powinna rozstrzygnąć się podczas odprawy we wtorek przed południem. A Klimek zostaje z naszą ekipą.

"SE": - Czy sytuacja wydawała się beznadziejna w chwili wykluczenia naszej drużyny?

- W rozmowie z wiceprezydentem FIS usłyszałem, że podobno niemiecki sanepid nie był przeciwny temu, by polscy skoczkowie z negatywnymi wynikami testów wzięli udział w konkursie. Organizator zdecydowali inaczej. Kierowali się tym, że zakażony zawodnik jechał w samochodzie wraz z innymi członkami ekipy i mógł ich zarazić. A ich zakażenie mogło się jeszcze nie ujawnić.

- Ale decyzję o wykluczeniu naszej ekipy wydano w poniedziałek przed południem informując o niej najpierw media. I to zanim pojawiły się wyniki szybkich testów z godziny 11…

- To mało poważne ze strony organizatorów. Tak być nie powinno. Szef ekipy Michal Doleżal był na miejscu w hotelu i to on powinien pierwszy otrzymać taką decyzję. A oni przekazali ją przez Twittera.

- Wśród kibiców pojawiły się teorie spiskowe o świadomym wykluczeniu Polaków, żeby powiększyć szanse Niemców…

- Nie mam sygnałów potwierdzających teorię spisku. Daleki jestem od tego. Ale fakt, że wraz z wykluczeniem naszej ekipy odpadli wtedy trzej kandydaci do zwycięstwa w turnieju.

- Nie mogli wykluczyć po prostu Klemensa czyli tego jednego, który miał wynik „słabo pozytywny”?

- Wirus towarzyszy obecnemu Pucharowi Świata już od inauguracji w Wiśle. W Oberstdorfie przebadano całą naszą ekipę: siedmiu skoczków i osiem osób towarzyszących. Wynik pozytywny miał tylko Klemens (w chwili rozmowy oczekiwany był wynik jego testu poniedziałkowego – red.). W Kuusamo po jednym wyniku pozytywnym odsuwano od startu całą ekipę. W Niżnym Tagile odsuwano tylko zakażonego, a reszta mogła startować. Nie doszukuję się jednak w tym złych zamiarów. To sprawa przepisów lokalnych.

Prezes Tajner wspomniał też, że przed wtorkowym konkursem polska ekipa przejdzie jeszcze jedna serie testów antywirusowych. Niemiecki sanepid pospieszył się tak bardzo, że przeprowadził jej jeszcze wczesnym wieczorem w poniedziałek.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze