– Ból w nogach jest jeszcze niesamowity. Fajny ten Super Finał, udało mi się zdobyć dwie premie i jeszcze punkty za szóste miejsce, co dało mi wysoką lokatę w klasyfikacji generalnej – mówiła zmęczona Maliszewska po ostatnim starcie. Polka była dumna z siebie także po występie na tysiąc metrów, w którym z zawodów na zawody spisuje się coraz lepiej.
– Myślę, że nikt nie spodziewał się „Kurczaka” jadącego po dużym na ostatnim kółku na tysiąc metrów. Dostałam też bardzo dużo wiadomości z gratulacjami, wiele osób pisało, że się tego nie spodziewali. To były ostatnie resztki, które wykrzesałam z siebie, żeby być zadowolonym w stu procentach z tego ostatniego dnia. I pokazało mi, że jechanie po szerokim łuku na ostatnim kółku na tysiąc metrów jest możliwe – mówiła.
Z występów Maliszewskiej na Węgrzech bardzo zadowolona jest trener polskiej kadry Urszula Kamińska. – Cieszy szóste miejsce Natalii i jej zawzięcie. Pokazała dzisiaj, że jest bardzo mocna, a świadczy o tym na pewno moc gratulacji, jakie zebrała od rywalek. Sądzę, że one widzą, że Natalia robi progres i na igrzyska będzie gotowa na dwóch dystansach, a nie na jednym – mówi Kamińska.
Bardzo dobrze w Debreczynie wypadł też Rafał Anikiej, który w klasyfikacji generalnej zajął dziesiąte miejsce. Polak miał pecha, bo po przegranym ćwierćfinale na 1000 metrów okazało się, że nie będzie mógł wystąpić w Super Finale, w którym startowało dziewięciu najlepszych zawodników mistrzostw.
– Jestem zadowolony, ale czuję niedosyt. Straciłem dwie pozycje przez to, że Holender i Włoch szczęśliwie weszli do finału A i przez to nie ścigałem się w Super Finale. W ćwierćfinale na tysiąc metrów, gdy przejechałem linię mety, to poczułem, że nie jestem zmęczony. Mogłem pojechać trochę mocniej pewnie – mówi Anikiej, którego z trybun w Debreczynie dopingowali rodzice i siostra.
– Fajnie pojechać swoje życiowe zawody, gdy na trybunach są rodzice. Duma na pewno rozpiera nie tylko mnie. Fajnie zobaczyć swoje imię i nazwisko na głównej tablicy, gdy pokazują pierwszą dziesiątkę – dodaje.
Anikieja bardzo chwali Kamińska. – Występ Rafała był bardzo dobry, podszedł do tych zawodów bardzo spokojnie i w większości biegów decydował dobrze. Świetne szóste miejsce na 500 metrów i do tego wysokie miejsce w pierwszej dziesiątce w wieloboju. Jest się z czego cieszyć. Myślę, że jest wielu zawodników, których już teraz widzimy, że pretendują do tego, by być w ćwierćfinałach, czy półfinałach. Grupa idzie do góry – mówi.
W sumie na dystansie 1000 metrów wśród pań Maliszewska została sklasyfikowana na szóstym miejscu, na trzynastym uplasowała się Kamila Stormowska, która odpadła w ćwierćfinale, a w porannym wyścigu rankingowym Nikola Mazur zapewniła sobie 30. lokatę. Wśród panów Anikiej był trzynasty, a Paweł Adamski – 31. W klasyfikacji generalnej pań Maliszewska była szósta, Stormowska siedemnasta, a Mazur 24. Z kolei u panów dziesiąty był Anikiej, a Adamski uplasował się na 29. miejscu.
Gwiazdami mistrzostw byli bracia Shaoang i Sandor Shaolin Liu, reprezentujący Węgry, którzy podzielili między siebie triumfy na poszczególnych dystansach, a w klasyfikacji generalnej zwyciężył Shaoang, który wyprzedził brata o dwa punkty. Wśród pań bezkonkurencyjna była Holenderka Suzanne Schulting, zwyciężczyni na wszystkich dystansach indywidualnych. Razem z koleżankami ze sztafety Schulting dorzuciła też czwarte złoto.
Reprezentacja Polski w poniedziałek wraca do Polski, a już we wtorek rozpoczynają się przygotowania do dalszej części sezonu – 7 lutego zaczynają się zawody Pucharu Świata w Dreźnie, a tydzień później w Dordrechcie. Sezon zakończą marcowe Mistrzostwa Świata w Seulu.
– Jest się jeszcze o co bić w tym sezonie, nie zamierzam chować łyżew – mówi Maliszewska. Wtóruje jej Anikiej. – Nie przestajemy, lecimy dalej. Będę się szykował na kolejne starty – dodaje.
Nadzieję na udaną końcówkę sezonu ma także trener reprezentacji. – Mamy nadzieję bardzo dobrze skończyć sezon. Zawsze myślimy o imprezach mistrzowskich bardzo poważnie i tak samo będzie tym razem – mówi Urszula Kamińska.