Tegoroczny sezon w Pucharze Świata w skokach narciarskich ma być w założeniu bardziej "ogólnodostępna". Międzynarodowa Federacja Narciarska wprowadziła bowiem ograniczenia w kwotach startowych dla reprezentacji, co w praktyce ma dać szansę nieco słabszym drużynom na wprowadzenie swoich zawodników. Ale jak zwykle kij ma dwa końce, bo w mocnych reprezentacjach zabraknie miejsca dla kilku zawodników, którzy od teraz muszą radzić sobie w zawodach niższej rangi. A co za tym idzie, muszą pogodzić się z mniejszymi zarobkami z konkursów.
Zniszczoł o żałosnych zarobkach. Polski skoczek grzmi
Uwagę zwrócił na to Aleksander Zniszczoł. W rozmowie z TVP Sport reprezentant Polski nie szczędził gorzkich słów pod adresem FIS. - Zwiększyli nagrody z 500 do 1000 franków dla zwycięzcy, ale każdy, kto chce się z tego utrzymać, nie ma na to szans. A te stawki obecnie są po prostu żałosne - wypalił Zniszczoł. Skoczek zwraca uwagę, że niskie zarobki mogą doprowadzić do zniknięcia skoków narciarskich.
- FIS musi albo stworzyć rangę pomiędzy PŚ a COC, albo zwiększyć zainteresowanie drugą ligą. Bardziej ją wypromować. To jest do osiągnięcia. Trzeba zwiększyć pulę, zainteresować kibiców, może pokazać to szerzej. Pustki i niezainteresowanie na trybunach i w sieci jest smutne. To jest na pewno zagwozdka do ugryzienia. Bo na zapleczu, takie ja mam poczucie, od kilku lat nic się nie dzieje. A musi być jakaś równowaga między elitą, a Kontynentalem. Jeżeli zawodnicy nie będą normalnie zarabiali, to FIS zabije ten sport - uważa Zniszczoł.