Paweł Wąsek

i

Autor: Tomasz Radzik/SE Paweł Wąsek

Polski skoczek wszystko z siebie wyrzucił. Żyje w ciągłym strachu, od wielu lat toczy trudną walkę

2022-03-25 10:02

Sezon skoków tradycyjnie zakończy się w Planicy, gdzie skoczkowie żegnają się z zimą i witają wiosnę. W czwartek dało się to mocno we znaki, bowiem organizatorzy mieli problem z utrzymaniem skoczni w należytym stanie. W trudnych warunkach kilku skoczków miało spore problemy, a jednym z nich był Paweł Wąsek. 22-latek po niebezpiecznym debiutanckim skoku na Letalnicy postanowił zrezygnować z dalszego latania w Słowenii. W rozmowie ze Skijumping.pl wyjawił powody tej decyzji, które dla wielu kibiców mogą być szokujące.

Kończący się sezon był najlepszym w karierze Wąska. Utalentowany skoczek dość niespodziewanie przebił się do pierwszej reprezentacji i regularnie jeździł na zawody Pucharu Świata. W pewnym momencie był największym pozytywem polskiej kadry, gdy jej liderzy zmagali się na przełomie roku z ogromnymi problemami. W Zakopanem 22-latek był nawet kapitanem reprezentacji i zamykał konkurs drużynowy. Łącznie zgromadził 61 punktów w elicie, co na ten moment daje mu 43. miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Ten dorobek mógłby być lepszy, ale „Wąski” miał też sporo pecha i kilka razy został zdyskwalifikowany przez Mikkę Jukkarę. Najważniejszym momentem sezonu z pewnością był dla młodego skoczka wyjazd na pierwsze igrzyska olimpijskie. Wąsek przegrał rywalizację o miejsce w składzie na normalnym obiekcie ze Stefanem Hulą, ale na większej skoczni wystąpił zarówno w konkursie indywidualnym, jak i drużynowym. W Zhangjiakou zajął 21. miejsce, a z kolegami wywalczył szóstą lokatę. Po powrocie z Chin liczył na udaną końcówkę sezonu, ale w marcu ma sporo pecha.

Kamil Stoch nie mógł już tego dłużej ukrywać! Powiedział, co mu leży na sercu. Szczere wyznanie w Planicy

Sonda
Czy skoczkowie i skoczkinie powinni być lepiej chronieni w przypadku upadku?

Trudna nauka latania dla Wąska

W Vikersund Wąsek wziął udział w swoich pierwszych mistrzostwach świata w lotach narciarskich i podczas treningów wygrał rywalizację z Dawidem Kubackim oraz Andrzejem Stękałą. Indywidualnie zajął 25. miejsce i zwłaszcza drugiego dnia pokazał solidne loty. Trenerzy postawili jednak w konkursie drużynowym na Kubackiego. Kibice żałowali młodego skoczka, tym bardziej, że tydzień później w Oberstdorfie nie pojawił się w związku z koronawirusem. Zawodnik z Cieszyna otrzymał zatem ostatnią szansę, by polatać w Planicy, ale weekend w Słowenii skoczył się dla niego zdecydowanie przedwcześnie.

Michal Doleżal nie wie, czy zostanie w Polsce. Ma poważne oskarżenia, wyjątkowo gorzkie słowa

O talencie Wąska mówiło się od kilku lat, a w tym sezonie wreszcie pokazał potencjał w elicie:

Wąsek szczerze o problemach i strachu na skoczni

Już pierwszego dnia, którego zaplanowano treningi i kwalifikacje, „Wąski” najadł się ogromnego strachu. Podczas pierwszej próby na legendarnej Letalnicy miał duże problemy po wyjściu z progu i ratował się przed fatalnym upadkiem. Na szczęście bezpiecznie wylądował, jednak po konsultacji z trenerami zrezygnował z dalszej walki. Drugi trening został odwołany zanim miał się pojawić na starcie, ale w kwalifikacjach nie pojawił się na rozbiegu. Po zakończeniu rywalizacji zdecydował się opowiedzieć więcej o niecodziennej decyzji w rozmowie z portalem Skijumping.pl

W Planicy mogło dojść do tragedii. Austriacki skoczek bronił się przed wypadkiem

- Trudno to opisać... Przed przyjazdem towarzyszyło mi dużo strachu i emocji. Planica to obiekt, który budzi respekt każdego zawodnika. Wylatuje się wysoko. Po pierwszym skoku, kiedy musiałem awaryjnie lądować, pojawiło się jeszcze więcej wątpliwości. Zabrakło pewności siebie, żeby iść z przekonaniem – rozpoczął Wąsek. W 2014 r. jako niespełna 15-latek przeżył koszmarny wypadek w Wiśle, gdy był przedskoczkiem w ramach Pucharu Świata. Od tamtej pory zmaga się na skoczni z ciągłym strachem.

- Od ośmiu lat nie opuszcza mnie strach na skoczni. Staram się z tym walczyć, bo mam marzenia, które chcę spełniać. Próbuję to przełamać. Pomaga oskakiwanie się z tymi obiektami. Osiem lat temu myślałem, że już nigdy nie skoczę na 120-metrowym obiekcie – wyznał szczerze reprezentant Polski. - Próby na dużych obiektach w zasadzie nie sprawiają mi problemu, jeśli warunki są dobre. Na mamutach się nie trenuje, a ja nie mam na nich zbyt dużego doświadczenia. Nie do końca ufam sobie na tych obiektach i czasem nie mogę się przełamać – zakończył utalentowany skoczek.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze