Nie tak konkurs na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle-Malince wyobrażał sobie Piotr Żyła. Z wynikiem reprezentanta Polski duże nadzieje wiązali także kibice. Niestety, po locie gwarantującym mu awans do drugiej serii, nie udało mu się poprawnie wylądować i z dużą siłą uderzył głową w zeskok.
Na szczęście doszło tylko do rozcięcia łuku brwiowego i chwilowej utraty przytomności, o której w rozmowie z TVP Sport mówił w przerwie konkursu Adam Małysz. Żyła na szczęście zszedł z zeskoku o własnych siłach, ale nie chciał wejść do karetki - ostatecznie był opatrywany w szatni.
Kulisy pojawienia się skoczka tam opowiedział Maciej Kot. - Był taki moment, gdy zerkaliśmy tylko w stronę Piotrka, sprawdzając czy wstaje. Wszystko jest dobrze. Po paru minutach Piotrek wparował do szatni zły, chcąc dalej skakać. Chciał iść na drugą serię, był gotowy, by skakać - cytuje go portal Sport.interia.pl.
Niestety, do tego, by pojawić się na belce podczas drugiej rundy trochę mu zabrakło. Gdyby Żyła ustał skok, byłby w okolicach drugiej-trzeciej dziesiątki. Upadek sprawił jednak, że noty sędziowskie były dużo niższe i znalazł się dopiero na miejscu w połowie czwartej dziesiątki. Loteryjny konkurs wygrał Daniel Andre Tande. Na najniższym stopniu podium stanął Kamil Stoch.
Polecany artykuł: