Jessica Shuran Yu dramatyczną relację przedstawiła w rozmowie z brytyjskim dziennikiem "Guardian". Zaledwie 19-letnia łyżwiarka figurowa postanowiła przedstawić straszne fakty dotyczące wychowywania kolejnych pokoleń sportowców w Chinach. To właśnie tam pierwsze kroki w karierze stawiała utalentowana zawodniczka. Choć dzisiaj reprezentuje Singapur, to traumatyczne wspomnienia pozostaną z nią na zawsze. Okazało się, że trenerzy z Państwa Środka wykorzystują swoją pozycję, by znęcać się nad podopiecznymi. Szczegóły przedstawione przez Shuran Yu są szokujące. Na porządku dziennym jest przemoc fizyczna.
- Można nazywać to "kulturą dyscypliny fizycznej", ale to tylko puste hasło, dodatkowo kryjące coś strasznego. Sportowcy, szczególnie młodzi często są krytykowani za to, że są "leniwi", "głupi", "opóźnieni w postępach", "grubi" czy "nieużyteczni" - zaczęła przerażającą opowieść łyżwiarka. - Gdy miałam około 14 lat mój organizm zaczął dochodzić do głosu, przybrałam nieco na wadze i trudność sprawiało mi wykonywanie skoków, których wymagał trener. Ten wściekły na mnie, uderzał mnie po nogach plastikowym ochraniaczem albo czubkiem łyżwy, tak że krwawiły i pozostawały blizny. Czasami trener bił mnie nawet 10 razy na dzień, a mi nie było wolno nawet zapłakać i utykać na tę nogę - mówiła dalej, odsłaniając straszliwe szczegóły.
Młodzi piłkarze imprezowali razem z chorą kobietą! 68 OSÓB zarażonych koronawirusem
Niektórzy kibice zaczęli zastanawiać się, dlaczego Jessica Shuran Yu tak późno odsłoniła kulisy działania sportu w Chinach. Sama zainteresowana przekazała, że nakłonił ją do tego dokument przedstawiający piekło amerykańskich gimnastyczek. Choć o podobnych praktykach w azjatyckim kraju wiadomo nie od dziś, to międzynarodowa federacja niespecjalnie kwapiła się do tego, by angażować się w wewnętrzne sprawy tamtejszego związku.