Trzeci skoczek niedzielnego konkursu na szwajcarskiej skoczni poniósł sporą stratę w swojej drugiej próbie. Żyła wylądował na 127,5 m, podczas gdy Granerud aż 8 metrów dalej i wyprzedził go ostatecznie o ponad 9 pkt. Po I serii Norweg ulegał Polakowi o niecałe 3 pkt. Za dwa konkursy w Engelbergu Żyła zainkasował nagrodę finansową w wysokości 10 500 franków szwajcarskich (43 tys. zł) i jest najlepiej zarabiającym polskim skoczkiem w tym sezonie. Suma premii, jakie otrzymał po ośmiu zawodach PŚ wynosi 28 250 CHF (117 tys zł).
– Pierwszy skok był taki z tej lepszej kolekcji, w drugim też wszystko było w porządku, ale w pewnym momencie coś mnie przyssało, tak że myślę: „Oooojeeej, co ja narobiłem!”. No ale potem było w miarę, skok nie był taki zły. Trochę metrów brakło, żeby powalczyć o zwycięstwo. Podium jest zawsze fajne – podsumował Żyła w Eurosporcie. – Zrobiłem dobrą robotę, jestem z tej pracy zadowolony. Dużo radości mi to sprawiło. W skokach nie można być za pewnym, trzeba pracować najlepiej jak się umie. Wtedy można oczekiwać wynagrodzenia w postaci dobrego miejsca. Czy jestem faworytem Turnieju Czterech Skoczni? Zawsze! Jak co roku.
Michal Doleżal podjął BARDZO WAŻNĄ decyzję! Wielki powrót na Turniej Czterech Skoczni
– W tym sezonie robię swoje i cieszę się, że możemy w ogóle skakać. Tylko musimy gadać w tych maskach, ale to może i lepiej, bo bym cię spluł całą – mówił kolei rozbawiony skoczek do reporterki TVP Sport. A na pytanie, gdzie są pozostałe dwa szklane aniołki (tradycyjna nagroda w Engelbergu) wywalczone przez dwoma laty za dwa drugie miejsca w PŚ i czemu nie widać ich w gablocie w fanklubie, jedyny i niepodrabialny Żyła miał jeszcze ciekawszą ripostę: – Nie wiem czy się nie stłukły, bo wtedy byłem pijany...