Polacy zdobyli tej zimy brązowy medal olimpijski, srebrny medal MŚ w lotach narciarskich, wygrali pucharowy konkurs w Zakopanem. A do podium na skoczni Letalnica zabrakło im tyle co nic. Trener Stefan Horngacher (49 l.) niespodziewanie wystawił do konkursu Piotra Żyłę (31 l.), który w czwartek nie zakwalifikował się do pierwszego konkursu indywidualnego.. Czujący już zmęczenie sezonem wiślanin nie zawiódł, w obu skokach przekroczył 200 m, ale okazał się najsłabszym ogniwem drużyny.
Z kolei Kamil Stoch (31 l.) latał jak młody bóg. W pierwszej serii wykonał najdłuższy ustany skok rozgrywanego od czwartku turnieju Planica 7 – aż 248,5 m. W drugiej pofrunął 244,5 m. Po jego pierwszej próbie polski kwartet przesunął się z czwartej na drugą pozycję, ale w drugiej rundzie rywale nie pozwolili mu wyjść ponad „czwórkę”. Na uznanie zasługuje także występ Stefana Huli (31 l.), który uzyskał odległości 231 (rek. Życiowy) i 229 m.
Poza zasięgiem rywali byli mistrzowie olimpijscy, Norwegowie. Żaden z nich ani razu nie zszedł poniżej granicy 225 m. - Trzeba walczyć i tak robiliśmy. Inni jednak okazali się lepsi – powiedział po konkursie Stoch. - Warunki nie miały na to wpływu, było sprawiedliwie. Moje obydwa skoki były super. Ale nie wiem, czy to były najlepsze loty tej zimy. Przygotowałem się najlepiej, jak mogłem, żeby do końca sezonu czuć się dobrze. Nie chcę porównywać mojej obecnej formy do tej sprzed roku, chociaż… Moje skoki odzwierciedlają moje samopoczucie.
Stefan Hula nie miał żalu do krajana z Beskidów, Piotra Żyły. - Czuł się nienajlepiej na tej skoczni, ale walczył. - podkreślił Hula. - Szkoda, bo przegraliśmy minimalnie. Ale jako drużyna wygrywamy i przegrywamy razem, a dzisiaj daliśmy z siebie wszystko. A to, że dopiero drugi raz pod ręką Stefana Horngachera lądujemy poza podium, oznacza, że jest on niesamowitym fachowcem. Bardzo dobrze nas poukładał.
Dawid Kubacki (28 l.) nie ukrywał pewnego niedosytu: - Walka trwała do samego końca, ale nie wyszła nam tak, jak byśmy chcieli. Czuję niedosyt, ale nie jest mi „łyso”. Byłoby tylko wtedy, gdybym się poddał, a ja walczyłem do końca.
Na słoweńskim „mamucie” Stefan Horngacher ustąpił innym osobom ze sztabu szkoleniowego miejsca na trybunie trenerskiej. Zawodnikom sygnał dają jego asystenci, fizjoterapeuci, serwismen. W niedziele rolę te pełnić ma jeszcze ktoś inny. Dlaczego? - Stefan powiedział, że jesteśmy jedną drużyną i chciał przez to pokazać, że w każdy w drużynie jest równo traktowany i każdy może to zrobić. To piękny gest z jego strony – wyjaśnił Adam Małysz, dyrektor sportowy PZN.
Zobacz również: Justyna Żyła kibicowała mężowi z córką. Wzruszające ZDJĘCIA