Kowalczyk w piątek w Rybińsku zawiodła na całej linii. Mimo nieobecności aż piętnastu zawodniczek z czołówki Pucharu Świata, dojechała do mety dopiero na 36. miejscu. Biorąc pod uwagę, że starcie pojawiło się tylko 48 zawodniczek - wynik okazał się wręcz druzgocący. Stąd też prawdopodobnie decyzja, że kolejny start dwukrotna mistrzyni olimpijska zaliczy dopiero w niedzielę. Podczas biegu łączonego (7,5 kilometra stylem klasycznym, 7,5 kilometra stylem dowolnym) nasza zawodniczka spróbuje się zapewne włączyć do walki o zwycięstwo.
PŚ w Sapporo: Kamil Stoch w czołówce!
Pytanie, czy pozwolą na to siły. Na początku sezonu Polka twierdziła, że nie ma lepszego treningu niż zawody. Później zmieniła strategię i formę budowała w Pucharze Kontynentalnym. Efekt? Omdlenie na trasie 7. etapu Tour de Ski. Teraz obowiązująca wersja to konieczność odpoczynku. Chaos, brak wiary, a może próba oszukania przeciwniczek? Dowiemy się zapewne niedługo. Podczas mistrzostw świata.
Podczas sobotniego sprintu zobaczyliśmy więc tylko Sylwię Jaśkowiec. Ta akurat w Rybińsku nie miała do tej pory na co narzekać. W piątek dojechała do mety na 11. miejscu i w sobotę liczyła na kolejne "oczka" w "generalce".
Niestety, w ćwierćfinałach pojechała wolno - wolniej niż dwie zawodniczki w jej biegu, zdecydowanie wolniej niż konkurentki w innych biegach - i odpadła z rywalizacji.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail