Adam Małysz jest jednym z najpopularniejszych i najbardziej utytułowanych polskich sportowców w historii. To właśnie od „Orła z Wisły” rozpoczęła się wielka popularność tej dyscypliny w naszym kraju, która nazwana była od jego nazwiska „małyszomanią”. Był idolem dla wielu przedstawicieli tego sportu nie tylko z Polski, ale i całego świata. Polscy kibice szaleli na jego punkcie tak mocno, że przedstawiciele Polskiego Związku Narciarskiego zmuszeni byli go chronić!
Adam Małysz otrzymał bolesną wiadomość. Szokujące wyjaśnienia. Musi się z tym pogodzić
Adam Małysz o relacjach z córką. Szczere słowa prezesa PZN
Droga życia sportowców nie należy do najłatwiejszych. Adam Małysz mierzył się z ogromnym zainteresowaniem – nie tylko sportowym, ale także prywatnym. „Orzeł z Wisły” w rozmowie ze SportoweFakty.wp.pl przyznał, że starał się chronić ukochane kobiety od tego szaleństwa.
- Ja mimo to, że byłem na świeczniku i miałem tego bardzo dużo, to może bardziej byłem w stanie się zaaklimatyzować. Jeśli chodzi o Karolinę i Izę to starałem się je chronić od tego – mówi Małysz.
Czterokrotny mistrz świata nie ukrywa, że dom jest dla niego azylem, który stara się chronić. - Dom zawsze był takim naszym azylem, żeby nie wszystko pokazywać na zewnątrz. My też nigdy nie ukrywaliśmy, że jesteśmy takim bardzo normalnym małżeństwem, bo my się i pokłócimy i jedno drugiemu gdzieś tam "naprzezywa", ale zawsze się godzimy i to jest chyba najważniejsze. Jesteśmy już trochę razem, ponad 25 lat – dodał.
Legenda skoków narciarskich nie żyje. Był wielkim rywalem Polaka. Uznawano go za ikonę skoków
Tak wyrosła córka Adama Małysza. Zobacz zdjęcia w galerii!
Adam Małysz: Jak przyjeżdżałem do domu, córka się wstydziła
Skoczkowie narciarscy podróżują przez wiele miesięcy w roku. Nic dziwnego, że córka Adama Małysza nie była od razu przyzwyczajona do długich rozłąk z tatą.
- Na samym początku było mi bardzo ciężko, bo często jak przyjeżdżałem do domu, to córka się wstydziła i uciekała do mamy albo do teściów. (…) Jest to dziwne, naprawdę bardzo dziwne. Zawsze starałem się ją trochę przekupić, coś przywieźć, jakiegoś misia czy coś. Ona tak pomalutku do mnie przychodziła i później, jak ten jeden dzień byłem w domu, to było zupełnie inaczej i z moich kolan nie schodziła – przyznał Małysz.