Fani skoków narciarskich już dłużej czekać nie muszą! Już w pierwszy weekend listopada odbędzie się inauguracja Pucharu Świata w skokach narciarskich. Duża część fanów z pewnością wie już, że będzie ona wyjątkowa ze względu na warunki, w jakich będą odbywały się zawody. Początek listopada w tym roku nie zapowiada się zbyt zimowo, więc w Wiśle, zamiast produkować sztuczny śnieg, postanowiono przeprowadzić zawody na igielicie (tory najazdowe będą lodowe). Okazuje się jednak, że w tym roku ciepła aura to jeden z mniejszych problemów organizatorów.
Dyrektor zawodów w Wiśle zapowiada spore problemy
Brak konieczności produkowania sztucznego śniegu miał przynieść organizatorom zawodów duże oszczędności. Niestety, niewykluczone, że zaoszczędzone w ten sposób pieniądze szybko skonsumują choćby wysokie warunki na prąd, którego ceny zostały bardzo mocno podniesione w ostatnim czasie. Okazuje się także, że wpływy z biletów mogą być niższe, bowiem zawody w Wiśle nie wzbudzają tak dużego zainteresowania, jak w poprzednich latach. Andrzej Wąsowicz w rozmowie z portalem WP SportoweFakty wyjaśnia, czemu tak się dzieje.
– Sprzedaż idzie średnio. Poziom, jaki sobie założyłem, na razie nie został osiągnięty. W ostatni weekend dynamika sprzedaży biletów nieco wzrosła, ale na komplet kibiców na trybunach raczej nie ma co liczyć – przyznał Wąsowicz.
– Inflacja to jednak nie wszystko. Ludzie nie do końca są jeszcze przekonani do skakania zimą na igielicie, a nie na śniegu. Dodatkowo mundial zbliża się wielkimi krokami, ludzie już zaczynają żyć tymi mistrzostwami i wolą np. wydać pieniądze w piłkarskiej strefie kibica w swoim mieście niż teraz na skoki – wyjaśnił dyrektor zawodów w Wiśle. Niestety, podjęcie się organizacji zawodów w takich warunkach było konieczne, aby pozostać w kalendarzu Pucharu Świata.