Citroen C5 III Kombi - rok produkcji 2008 - obecnie

i

Autor: Citroen

Rafał Szukiel po mistrzostwach Europy

2008-05-16 12:19

Rafał Szukiel zajął 9. miejsce w ME w klasie Finn. W klasyfikacji otwartej uplasował się na 11. pozycji. To nie jest szczyt marzeń, ale wiadomo też, że nie jest to szczyt możliwości zawodnika AZS UW-M Olsztyn.

ŻAGLE: Zająłeś dziewiąte miejsce w mistrzostwach. To był dobry, czy zły występ w twoim wykonaniu?

RAFAŁ SZUKIEL: Jedno jest pewne: mogło być lepiej.

Mogło? Zatem, dlaczego nie było?

Zepsułem kilka startów i doszło trochę pecha w wyborze strony po tych udanych startach. Jak miałem dobry start, to niekoniecznie w dobrą stronę żeglowałem. Pocieszam się tym, że dość szybko pływałem, zwłaszcza halsówki. Dotąd zwykle nadrabiałem na pełnych, a tu okazało się, że mam kursy na wiatr dobre.

Skąd ta zmiana?

Zdecydowanie poprawiłem technikę. W tym sezonie naprawdę dużo pływałem. Nie bez znaczenia jest fakt lepszego przygotowania fizycznego. Ciągle pracujemy też nad trymowaniem sprzętu, więc i pod tym względem jest coraz lepiej. Moja łódka pojechała teraz do Dzierżoniowa (tam znajduje się szkutnia firmy Devoti Sails - przyp. red.) na mały tunning. To będzie trzecia łódka, którą wyślemy do Qingdao. Wybieramy się do Chin jeszcze na dwa zgrupowania, więc będziemy mieli czas na dokonanie wyboru. Chcemy przetestować każdą łódkę w tych specyficznych warunkach silnego prądu i słabego wiatru. W Europie trudno znaleźć akwen, by wszystkie te czynniki panowały jednocześnie.

Absolutną gwiazdą klasy Finn jest Ben Ainslie. W Scarlino ponownie zademonstrował mistrzostwo...

Ten facet to geniusz, po prostu jest fenomenalny. Urządził Florentowi prawdziwy match racing przed startem. Francuz był kompletnie przestraszony, wręcz sparaliżowany! Jeszcze w porcie podszedłem do niego i powiedziałem: Gillaume, walczymy! Nic nie odpowiedział, tylko przytaknął. To był kłębek nerwów. Chyba wiedział, co go czeka. Zauważyłem, że na mistrzostwach Ben zyskiwał na pełnych, natomiast słabo halsówki pływał. Kiedy było mało wiatru, pływał lepiej. Gdy wiało więcej - 13-15 węzłów, to już znacznie gorzej.

Z czego to mogło wynikać?

Może wysłał już część sprzętu do Chin? Może już jest odchudzony? Trudno powiedzieć... Zresztą wszyscy się odchudzają na potęgę. Rafa 97 kilogramów waży, przy czym jego normalna waga to 113 kilo (Rafael Trujillo - hiszpański finnista, ex-mistrz świata, trymer grota w +39 Challenge - przyp. red.). Ja ważę 91 kg. Zrzuciłem po Majorce pięć kilo trochę przypadkiem, ale po konsultacjach stwierdziliśmy że taka waga może zostać. Ważyłem po Australii 95 kg. Lecz na Majorce albo się zatrułem, albo może wirus mnie jakiś dopadł. Trwało to 4-5 dni. Straciłem 6 kg i wróciłem do swojej normalnej wagi 90-91 kg. Dobrze się czuję i nawet jak dmuchało więcej, nieźle mi się pływało.

Wróćmy do kwestii wyboru łódek. Powiedz coś o tym sprzęcie...

Wszystkie trzy finny pochodzą z innych lat i z różnych form. Jeden należał do Mateusza z ostatnich igrzysk. Jest dobry. Szybki i fajny, lecz nie wiadomo jak się spisze w Chinach. Druga łódka pływała już w Chinach w zeszłym roku, kiedy byłem tam na rekonesansie. Trzeciej w zasadzie nie jesteśmy pewni. Decyzję podejmiemy podczas Pucharu Świata w Medembliku. Tam przeprowadzimy ostateczne testy przed wysłaniem. Możliwe, że do Chin poleci albo najnowsza łódka zrobiona przez stocznię Devotiego, albo ta dość stara. Po to są te regaty w Holandii.

Czy możesz wyjaśnić sprawę wyjazdu swojego brata Wacka z Hyeres? Krąży wiele plotek, że nagle popsuła się atmosfera w zespole?

Wac ma problemy zdrowotne. Od grudnia przyjmuje poważne leki. Poza tym skończyły się eliminacje i PZŻ miał pokryć tylko jednemu seniorowi koszty za wyjazd na mistrzostwa Europy. Po rozmowach, Tomek Chamera zgodził się na sfinansowanie transportu. A przecież na miejscu trzeba mieszkać, jeść, wpisowe opłacić. Robi się spora suma. Dostał niby pieniądze na podróż, czyli kwotę rzędu 500 zł. Waca nie było po prostu stać na ten wyjazd, zwłaszcza, że ma rodzinę i nie może nagle podjąć decyzji o wydaniu kilku tysięcy złotych, ot tak. Poza tym musi uporać się ze swoim zdrowiem, bo to nie przelewki. Słyszałem plotki, że się pokłóciliśmy, że się obraził... Chciałbym je zdementować:  nie obraził się. Po prostu nie było go stać na ten wyjazd. Tym bardziej nie jest na mnie obrażony. Codziennie dzwoniliśmy do siebie, konsultowaliśmy kwestie sprzętowe, bo pływałem na jego żaglu.

Jakie masz plany na najbliższy okres?

Teraz spędzę chwilę w domu, bo nawarstwiło się trochę spraw. Czekam właśnie na Wacka, bo ma mi pomóc poskręcać meble. Potem Puchar Świata w Holandi i znowu na trzy dni do domu i wyjazd do Pucka na Puchar PZŻ. W czerwcu pierwsze zgrupowanie w Chinach na dwa tygodnie. Powrót, kilka dni w Olsztynie i Kieler Woche. Po Kilonii kilka dni przerwy i drugie zgrupowanie w Qingdao. Po powrocie będę miał dwa tygodnie do wyjazdu na olimpiadę. Chcę je spędzić aktywnie, rower, kajaki, ale bez żeglowania, aby wyrobić głód, trochę odpocząć, złapać świeżości...

Rozmawiał Dariusz Urbanowicz
zagle.com.pl

Najnowsze