W podobne dyskusje i analizy nikt nie wątpił. Gdy Kamil Stoch zaczął seryjnie wygrywać kolejne konkursy Pucharu Świata, konkurencja zaczęła traktować Polaka jako wyznacznik. Wzór. Te obrazki zapamiętamy na długo. Polak na belce startowej, a trener niemiecki wpatrzony w obiektyw kamery, szukający nieznanych szczegółów techniki lotu Stocha.
Norwegowie twierdzą jednak, że poznali sekret dalekich lotów Stocha. To krótkie narty. Najkrótsze w stawce. Efekt niskiej wagi Polaka - to teoria ogłoszona na stronach norweskiej telewizji TV 2. - Nie ma wątpliwości, to celowa strategia Polaków - powiedział o krótkich nartach i małej wadze Stocha Andreas Stjernen, as norweskiej drużyny. - Zobaczymy, co zrobimy z tym faktem w przyszłym roku - dodał jeden z najlepszych skoczków "mamucich" w stawce Pucharu Świata.
Podobnie pewny swojej teorii jest Robert Johansson. On wagę Stocha zna, bo widział jego narty. Są krótkie, zdecydowanie krótsze od tych, które zakłada na skoczni sam wicelider Raw Air. - Chociaż z drugiej strony, akurat ja jestem bardzo wysoki - dodał trzeźwo Norweg.
Polacy zaprzeczają, jakoby specjalnie głodzili się przed konkursami. Stoch śmieje się, że wygrywa, bo ciężko trenował. W Norwegii dyskusja weszła jednak na inny poziom. Specjaliści do tej pory sądzili bowiem, że najważniejsza jest długość nart. Przepis o powiązaniu ich rozmiaru z masą dodano, gdy na skoczniach pojawiła się cała grupa skoczków-anorektyków. Wśród nich najlepszy był Sven Hannavald, ale w czołówce większość zawodników miała później problemy zdrowotne. FIS chciał zmobilizować zawodników do jedzenia. Tym cięższym dał handicap. Dłuższe narty.
Jak twierdzą Norwegowie - po latach Polacy zadali kłam tym teoriom.