Kamil Stoch od kilku tygodni nie ma sobie równych. Co prawda w niedzielę dość pechowo nie wygrał konkursu PŚ w Oslo, ale już we wtorek potwierdził absolutną dominację w Lillehammer, wręcz zmiażdżył konkurencję sięgając po zwycięstwo. W środę w Trondheim chciał nie tylko wygrać kwalifikacje, ale też umocnić się na pozycji lidera cyklu Raw Air. Co zrobił w świetnym stylu.
Tym razem poprzeczka była jednak zawieszona bardzo wysoko. Startujący z dwunastej belki Andreas Stjernen skoczył aż 141,5 metra i długo był liderem kwalifikacji, a w czołówce próbował zamieszać także Stefan Kraft, który osiągnął 140 metrów. Wtedy jednak swój skok oddał Kamil Stoch, który ruszał z... dziesiątej platformy, czyli niższej, niż rywale.
Odległością prowadzącego Norwega nie przebił, ale dzięki lądowaniu na 140. metrze, dodanym punktom za wiatr czy belkę oraz fantastycznym notom znów okazał się najlepszy. Stjernena wyprzedził o 2,3 pkt, a w klasyfikacji Raw Air powiększył przewagę nad resztą stawki. Już w czwartek z kolei powalczy o 29. w karierze zwycięstwo w zawodach Pucharu Świata.
Kamil #Stoch po raz szósty z rzędu wygrywa kwalifikacje do konkursu Pucharu Świata! https://t.co/pHxMJlGnEB #RawAir #skijumpingfamily #Trondheim pic.twitter.com/Pingvklq5P
— Skijumping.pl (@Skijumpingpl) 14 marca 2018
Kamil #Stoch ma już 70,2 pkt. przewagi nad drugim Robertem Johanssonem w turnieju #RawAir! #skijumpingfamily #Trondheim pic.twitter.com/DsMMjkLzC3
— Skijumping.pl (@Skijumpingpl) 14 marca 2018