Przypomnijmy, że niedzielny finisz sztafety 4x7,5km mężczyzn był niezwykle emocjonujący. Z dużą przewagą zwyciężyli Norwegowie, ale walka o drugie miejsce była bardzo zacięta. O to, kto uplasuje się za plecami Norwegii rywalizowali reprezentanci Finlandii oraz Rosji. Ostatecznie szybszy okazał się przedstawiciel gospodarzy, Joni Maeki.
ROZPACZLIWY apel Adama Małysza. Zaczyna brakować pieniędzy, sytuacja jest DRAMATYCZNA
Na finiszu doszło jednak do niemałego skandalu. Na ostatnich metrach Fin nieznacznie zajechał drogę Bolszunowowi, przez co ten nie dał rady go wyprzedzić. Rosjanin wściekł się i jeszcze przed linią mety próbował uderzyć rywala swoim kijem. To był jednak dopiero początek, ponieważ już po zakończeniu biegu Bolszunow z premedytacją wjechał w Maekiego, powodując jego upadek. Wszystko nagrały kamery. Szokować może nie tylko zachowanie jednego z ich reprezentantów, ale również… słowa jego ojca, który bronił zachowania syna!
Justyna Kowalczyk PERFIDNIE OKRADZIONA. Powybijane szyby, ogromne straty. Szczegóły w galerii poniżej:
Całe środowisko jest niezwykle oburzone zachowaniem rosyjskiego biegacza, ale jego ojciec, Aleksander Bolszunow senior, przyznał, że sam mógłby zachować się jeszcze ostrzej. - To były tylko emocje i w pełni rozumiem syna. Ja może uderzyłbym mocniej rywala. Trzeba się przed tym bronić po rosyjsku i reagować bezpośrednio - powiedział portalowi sports.ru ojciec rosyjskiego biegacza.
BURZA w kadrze polskich skoczków! Skończyła się cierpliwość, to musiało nastąpić
Ostatecznie sędziowie nie dopatrzyli się niesportowego zachowania ze strony Joniego Maekiego (co sugerowali Bolszunow i jego trener), za to zdyskwalifikowali rosyjską sztafetę za skandaliczne zachowanie Bolszunowa. Wydaje się, że decyzja w tej sytuacji nie mogła być inna.