Kamil Stoch już od pewnego czasu nie prezentuje formy, do jakiej nas przyzwyczaił we wcześniejszych latach swojej kariery, ale ten sezon jest niezwykle przejmujący. Oczywiście nie jest też tak, że tylko Stoch zawodzi, bo pod formą są także inni polscy zawodnicy bez wyjątku. Co pewien czas któryś z nich miewa przebłyski – tak jak Piotr Żyła na mistrzostwach świata w lotach, gdzie indywidualnie zajął on 6. miejsce. Niestety, powrót do pucharowej rzeczywistości okazał się bardzo bolesny właśnie dla Żyły i wspomnianego Stocha. Obu zabrakło w drugiej serii rywalizacji i przed jej rozpoczęciem Kamil Stoch postanowił nieco przybliżyć fanom powody swojego niepowodzenia.
Bezsilność bije ze słów Kamila Stocha
W sobotnim konkursie startowało tylko czterech Polaków – Paweł Wąsek zrezygnował z powodu choroby. Najlepszym z Biało-Czerwonych był Aleksander Zniszczoł, który po pierwszym skoku był na 3. miejscu (ostatecznie zajął 8. lokatę). Cudem do konkursu dostał się Dawid Kubacki, który zajął 30. miejsce dzięki temu, że... swój skok popsuł Stefan Kraft - później Polak przesunął się na 23. pozycję. Najgorzej zaprezentował się Piotr Żyła, który skoczył ledwie 106,5 metra (na skoczni, gdzie wejście do drugiej serii wymagało w większości 130 metrów).
Kamil Stoch nie zaprezentował się wiele lepiej. Po skoku na 120. metr nie miał co myśleć o punktach w tym konkursie. – Idź i skocz więcej! – zażartował na początek polski skoczek w rozmowie z Kacprem Merkiem. Ale żarty nie mogły przykryć tego, jak źle obecnie czuje się nasz multimedalista. – Wszystko jest nie tak, począwszy od złego ruszania z belki, kończąc na całej długości lotu. Staram się jak mogę, ale nie wiem, co powiedzieć, nie wiem, gdzie leży problem, jak go zdefiniować i rozwiązać – tłumaczył na antenie Eurosportu.
W dalszej części wypowiedzi wcale nie było lepiej. – Często zmieniamy różne rzeczy, może brakuje punktu zaczepienia, stabilizacji, ale może problem jest po prostu we mnie, skoro nie mogą wykonać tego, czego żądają trenerzy – mówił przybity Stoch.