W piątek można było w całej Polsce usłyszeć spadający kamień z serca Thurnbichlera. Aleksander Zniszczoł, skaczący wtedy jako ostatni z Polaków, nie zawiódł i awansował do 2. serii. Ostatecznie był ósmy, a przede wszystkim uchronił kadrą przed totalną kompromitacją, bowiem był też jedynym Polakiem w drugiej serii. Stoch, Maciej Kot i Piotr Żyła częściowo zmazali plamę w konkursie drużynowym, zajmując 4. miejsce. Skoczek z Zębu skakał już zdecydowanie lepiej. – Skupiłem się na jednej konkretnej rzeczy. Uprościłem... I tak to zadziałało – przyznał w rozmowie z Eurosportem Stoch. – Drugi skok co prawda był nieco zbyt usztywniony, więc miałem turbulencje, ale pilot wyprowadził – zobrazował trzykrotny mistrz olimpijski.
W niedzielę jednak znowu było źle. Stoch zajął 37. miejsce, tuż za nim Piotr Żyła. Ta dwójka ostatnio wspólnie weekend bez punktów zaliczyła w grudniu 2008 roku - poinformował Mateusz Leleń z TVP Sport. Całkiem niedawno miała miejsce sytuacja, gdzie oglądaliśmy w drugiej serii jednego Polaka w dwóch konkursach z rzędu. Okazuje się, że było to naprawdę stosunkowo niedawno, bowiem dwa sezony temu. Tuż przed igrzyskami olimpijskimi w Pekinie w Titsee-Neustadt wystartowała tzw. bekadra. Zaplecze ekipy Michala Doleżala się nie popisało, co przypomniał Adam Bucholz z portalu skijumping.pl. "Tylko jeden Polak w czołowej "30" zawodów Pucharu Świata dwa konkursy z rzędu? Po raz ostatni taka sytuacja miała miejsce 22-23 stycznia 2022 roku w Titisee-Neustadt, z udziałem zaplecza. Wówczas w sobotę 29. był Jakub Wolny, a w niedzielę 29. Andrzej Stękała.