Od kilku lat wyścig zbrojeń w skokach narciarskich nabrał szaleńczego tempa. Sprzęt najlepszych skoczków jest wyżyłowany do granic możliwości i niejednokrotnie balansuje na cienkiej granicy. Kibice przyzwyczaili się już, że o dyskwalifikacji często decydują milimetry, ale kontrowersyjny temat i tak wzbudza mnóstwo emocji. Te ponownie rozpalił jeden z zawodników, który po lotach w Bad Mitterndorf wyżalił się szwajcarskiemu dziennikowi "Blick". - Praktycznie wszyscy oszukują. Praktycznie wszyscy oszukują, więc muszę się z tym pogodzić, inaczej nie miałbym szans. Powinno się podjąć działania już wcześniej. Teraz kontrolerzy są bezsilni, inaczej musieliby zdyskwalifikować połowę listy startowej - powiedział anonimowo skoczek. Wiadomo, że dobrze zna elitarne grono Pucharu Świata, bowiem brał udział w lotach na Kulm, jednak jego opinia nie spotkała się z przychylnością. Zwłaszcza w Niemczech.
Niemcy zareagowali na zarzuty rywala o oszustwie. Mocne słowa podopiecznych Horngachera
Stefan Horngacher od lat słynie jako jeden z najlepszych specjalistów w kwestii nowinek sprzętowych. Najpierw błyszczał pod tym względem w Polsce, a obecnie działa podobnie w Niemczech. To sprawia, że dochodzi do tarć na najwyższym szczeblu, jednak ostatecznie o zgodności z przepisami decydują kontrolerzy. W związku z tym niemieccy skoczkowie otwarcie skrytykowali rywala, który pośrednio zarzucił im oszustwo.
- Myślę, że to bardzo odważne stwierdzenie. To sport wyczynowy, w którym każdy stara się jechać do granic możliwości. Moim zdaniem kontrole są 100 razy lepsze niż w zeszłym sezonie. Ten skoczek powinien skoncentrować się na sporcie - stwierdził Andreas Wellinger, cytowany przez Sport.de. - To zawsze trudny temat. Taki kombinezon dopasowuje się do twojego ciała. Myślę, że kontrolerzy mają wytyczne, których się trzymają i nie powiedziałbym, by było to w jakikolwiek sposób nienormalne - wtórował mu Karl Geiger. Po stronie Christiana Kathola stanął też Markus Eisenbichler.
- Sprawdza sprzęt bardzo dobrze. Sam się o tym przekonałem. Jeśli kombinezon faktycznie jest za duży, to mierzy go i odpadasz. Nie zawsze dyskwalifikuje od razu, jest sprawiedliwy. Tutaj chodzi o sport - ocenił mistrz świata z Innsbrucka. Anonimowy skoczek twierdził, że sam nagiął przepisy podczas zawodów PŚ na Kulm i miał za duży kombinezon, a mimo to bez problemu przechodził kontrole i był dopuszczony do startu, po czym unikał kolejnych inspekcji. - Kolega ze Szwajcarii, który to powiedział, powinien się skoncentrować na najważniejszym - podsumował Eisenbichler, znacznie zawężając krąg "podejrzanych". W Bad Mitterndorf skakało czterech Szwajcarów - Simon Ammann, Gregor Deschwanden, Killian Peier i Dominik Peter. W poniższej galerii zobaczysz, jak wygląda syn Stefana Horngachera: