- Po sześciu latach Polak może znów zwyciężyć w Zakopanem. Jeszcze niedawno wydawało się, że szansę na to ma tylko Adam, ale poczekajmy... Kamil złapał niedawno przeziębienie, jest już jednak prawie zdrowy - tajemniczo sugeruje jakąś niespodziankę trener polskiej kadry Łukasz Kruczek (35 l.).
Małysz tydzień przed występem w Zakopanem startował w Sapporo. Był tam bliski zwycięstwa. A fakt, iż spadł z pierwszego miejsca na trzecie, a w następnym konkursie z trzeciego na piąte, tylko go zmobilizował.
Patrz też: Skoki narciarskie. PŚ Zakopane. Na zwycięstwo Adama czekamy już 6 lat
- Bo wiem, że nie popełniłem błędów. O kolejności decydował wiatr. Bardzo mi się chce, nie przestałem być głodny sukcesów - zapewnia "Orzeł z Wisły" po powrocie do kraju.
Orzeł leciał klasą biznes
Małysz wierzy, że Zakopane znów będzie dla niego szczęśliwe. Tym bardziej że podróż do i z Sappro go nie zmęczyła, ponieważ w obie strony leciał klasą biznes.
- Położyłem się wygodnie i spałem jak w łóżku. Aż żal mi się zrobiło reszty ekipy siedzącej z tyłu - wyznaje Małysz "Gazecie Wyborczej".
Polacy uspokoili swoje skakanie
Gdy Małysz spał w klasie biznes, reszta kadry A z Kamilem Stochem i Stefanem Hulą na czele trenowała najpierw w Zakopanem, a następnie w Szczyrku.
- Nie żałujemy decyzji o pozostaniu w kraju. Spokojnie trenowaliśmy i moi podopieczni "uspokoili" swoje skakanie. Najlepiej wypadali na treningach Kamil Stoch i Krzysztof Miętus - ocenia Kruczek.
W Zakopanem wystartuje w sumie ponad 70 zawodników z 15 krajów. Z czołowej dziesiątki Pucharu Świata brakuje tylko kontuzjowanego Fina Ville Larinto.
Nie przegap
Puchar Świata w Zakopanem, dziś 16.30 TVP 1, Eurosport 16.30