Od razu trzeba zastrzec, że nawet jeśli Therese Johaug pobiegnie w czasie poniżej 31 minut i 25 sekund, stanowiącym minimum kwalifikacyjne, nie oznacza to jeszcze, że na pewno znajdzie się w norweskiej kadrze na letnie igrzyska w Tokio. Kiedy rok temu norweska narciarka wzięła udział w mityngu lekkoatletycznym w Oslo, uzyskała 31 minut i 40 sekund. Taki wynik na listach tegorocznych najlepszych wyników na tym dystansie dałby Johaug 24. lokatę. Czołowe biegaczki długodystansowe na świecie, głównie Kenijki, biegają 10 km o minutę szybciej. Therese chodzi głównie o napęd do pracy, a niekoniecznie o zakwalifikowanie się do reprezentacji olimpijskiej. – Występ w igrzyskach nie jest jej celem, nawet jeśli wypełniłaby minimum, nie rozmawialiśmy o tym – powiedział w norweskich mediach Joern Ernst, menedżer zawodniczki.
Międzynarodowy Komitet Olimpijski dostał petycję, i to z Japonii: Odwołajcie te igrzyska!
Sama Johaug zapowiadała, że być może zechce wystartować w lekkoatletycznych mistrzostwach Europy. Podkreśliła jednak, że jej celem numer jeden pozostają igrzyska zimowe. W Pekinie w 2022 roku. – Bieganie na nartach to jej domena – zapewnia Ernst. – Liczy się dla niej wyłącznie start w zimowych igrzyskach olimpijskich, wszystko temu podporządkowuje, nie chce podejmować żadnego ryzyka. Bieganie służy jej jedynie jako dodatkowa motywacja.