Dawid Kubacki, Kamil Stoch, Paweł Wąsek, Aleksander Zniszczoł i właśnie Jakub Wolny. Oni wybiorą się do Finlandii na drugi weekend nowego sezonu Pucharu Świata w skokach narciarskich. Za nami inauguracyjne konkursy w Lillehammer, w których biało-czerwoni nie błyszczeli. Najlepszy wynik osiągnął Paweł Wąsek, który w sobotnim konkursie był 14. Kamil Stoch i Dawid Kubacki zaliczyli wpadkę, zaliczając po jednym konkursie bez punktów. Wąsek i Zniszczoł jako jedyni z Polaków punktowali w obu konkursach. Dwa razy zawody bez awansu do drugiej serii zaliczył Maciej Kot. - Po rozmowie z Maciejem Kotem zdecydowaliśmy, że wróci do domu, będzie trenował w Eisenerz z Piotrkiem Żyłą, Kacprem Juroszekiem i kadrą B. Ponieważ skocznia w Ruca nie jest prostym obiektem. Tam musisz mieć pełną jasność na temat tego, co chcesz zrobić. W zasadzie Maciej skakał naprawdę dobrze w ostatnich trzech tygodniach. Tutaj [w Lillehammer] miał trudny czas, będzie dla niego lepiej, jak odda kilka skoków treningowych i na PŚ w Wiśle wróci z jasną wizją i dostanie kolejną szansę. Teraz zastąpimy go Kubą Wolnym - wytłumaczył Thomas Thurnbichler.
ZOBACZ: Paweł Wąsek znowu ma ten problem. "Gdzieś mnie przykręciło"
Piotr Żyła wraca do pełnej sprawności po zabiegu kolana. Wszystko wskazuje na to, że dopiero w rodzinnej Wiśle zobaczymy go pierwszy raz w tym sezonie. Start w sezonu w Lillehammer nie należał w wykonaniu polskich skoczków do udanych, ma tego świadomość austriacki szkoleniowiec. - Weekend pełen doświadczeń. Zaczęliśmy od naturalnych skoków, zwłaszcza Olka i Pawła. W trakcie weekendu wyniki zaczęły nieco spadać. Powodem tego było napięcie, byliśmy zbyt sztywni. Oni są zawodnikami, którzy chcą osiągać najlepsze wyniki. I było może za dużo "trybu walki" w tych konkursach. Prędkości na rozbiegu spadały, jakość też się pogarszała. Ale generalnie widzę pozytywy. Dawid poprawiał się w skokach. Był między 10. i 15. miejscem. Paweł pokazał skoki na TOP10, Olek też. Wiemy, gdzie jesteśmy w tym momencie. Sporo nauczyliśmy się o sprzęcie od innych. Będziemy teraz pracować dzień po dniu, naturalnie poprawiając nasze skoki aż do końca sezonu - dodał Thunbichler.