Nerwowo u Thurnbichlera. Jedno pytanie wyprowadza go z równowagi
Kolejny sezon w Pucharze Świata w skokach narciarskich rozpoczął się rozczarowująco dla polskich skoczków i ich kibiców. W pierwszych zawodach, w Lillehammer, Polacy mieli problem by wejść do drugiej dziesiątki i tylko w sobotę znalazł się w niej Paweł Wąsek. W Ruce było nieco lepiej, jednak tam rządził wiatr i niekorzystne warunki, a nie umiejętności czy stabilna forma. Teraz przyszedł czas na zawody w Wiśle i pokażą one, czy Polacy nadganiają stratę do czołówki, czy wręcz przeciwnie. Jak się okazuje, Thomas Thurnbichler reaguje bardzo nerwowo nie na pytania nie o formę Polaków, ale o sprzęt, a dokładnie o kombinezony. Jak przekazuje portal Sport.pl, wygląda to tak, jakby Austriak starał się robić tajemnicę z czegoś, co żadną tajemnicą już nie jest.
W trakcie konferencji prasowej przed zawodami w Wiśle Andrzej Grabowski z Polskiego Radia zapytał Thurnbichlera o to, ile zaczipowanych kombinezonów mają Polacy (od tego sezonu liczba kombinezonów na dany period rywalizacji jest ściśle określona. Na pierwszy z nich skoczkowie łącznie mogą wykorzystać 4, ale nie muszą one zostać zaczipowane od razu). Thomas Thurnbichler z początku tylko się uśmiechnął nerwowo i nie chciał odpowiadać na to pytanie. Na jego nieszczęście, chwilę później Aleksander Zniszczoł w zasadzie zdradził to, co chciał ukryć trener. – Wykorzystaliśmy, a przynajmniej ja, nie wiem, czy wszyscy, jeden kombinezon. Była opcja z drugim, ale zabrakło nam skoków, żeby go przetestować. Na czwartkowym treningu to zrobiliśmy i chyba mamy drugi kombinezon – przekazał skoczek, a dziennikarze znów zwrócili uwagę na Thurnbichlera.
– Ja nie wiem, musicie jego zapytać – odpowiedział najpierw, mając na myśli Mathiasa Hafele, trenera technicznego kadry. – Mamy na ten period cztery kombinezony i każdy znajdzie inną strategię zgłaszania ich do kontrolera sprzętu. Myślę, że nie musimy o tym dyskutować publicznie. W przyszłości nie będę komunikować, ile kombinezonów zaczipowaliśmy – dodał po chwili. Portal Sport.pl wskazuje, że nerwowość Austriaka jest zaskakująca, ponieważ nietrudno zauważyć wprawnym dziennikarzom, że w większości Polacy korzystali do tej pory z jednego kombinezonu, a więc i przedstawiciele innych kadr będą w stanie to wyłapać. – Strategia, którą Polacy przyjęli na pierwsze konkursy, nie jest zresztą niczym wyjątkowym w stosunku do innych kadr - podobnie według naszych obserwacji zrobili między innymi Norwegowie, czy Niemcy. Po dwa kombinezony od startu rywalizacji mieli niektórzy Austriacy - np. stający na podium w Lillehammer Daniel Tschofenig i Maximilian Ortner – czytamy.
Polski skoczek kontuzjowany! Czekają go miesiące rehabilitacji, fatalna wiadomość