Ostatnio wielkich apetytów narobił kibicom Aleksander Zniszczoł, który w obu poprzednich konkursach w Willingen był na medalowej pozycji po pierwszej serii, by potem spaść na 8. lokatę – i tak najlepszą w tym sezonie PŚ w reprezentacji Polski. – Oczywiście chciało się więcej – przyznał w Eurosporcie. – Czy jestem zły? Jestem ósmy, to chyba dobrze. Można być zdenerwowanym i tak jest, bo oczywiście chciało się więcej. Trudno, trzeba jeszcze poczekać – mówił Zniszczoł, który narobił namapetytu. Daleko jednak do zadowolenia, tym bardziej że gwiazdy pokroju Kamila Stocha czy Piotra Żyły przeżywają wyraźny kryzys.
O dziwo Thomas Thurnbichler postanowił nic nie zmieniać w składzie na Lake Placid i Sapporo. Polski Związek Narciarski poinformował, że do USA i Japonii pojadą skoczkowie, których oglądaliśmy w Willingen, a zatem: Zniszczoł, Stoch, Żyła, Dawid Kubacki i Paweł Wąsek.
Thurnbichler nie wziął Kota
W całej mizerii polskich skoków w tym sezonie mieliśmy ostatnio także i lepsze wieści: w miniony weekend Maciej Kot wygrał pierwszy konkurs Pucharu Kontynentalnego w Lillehammer, a w drugim na trzeciej pozycji uplasował się Jakub Wolny.
Jak się jednak okazało, Thurnbichler nie uznał, że warto im dać szansę w amerykańsko-japońskich zmaganiach, choć kibice spodziewali się, że przynajmniej Kot ją otrzyma, choćby kosztem mającego ostatnio największe problemy Stocha lub Żyły (obaj zajmowali dalekie miejsca lub w ogóle nie kwalifikowali się do ostatnich konkursów). Austriacki szkoleniowiec postanowił inaczej. Po komentarzach kibiców pod wpisem PZN widać, że oczekiwali zmian w kadrze. Na razie jednak jej nie będzie.