Kacper Tekieli miał na swoim koncie mnóstwo sukcesów jako alpinista. Mąż Justyny Kowalczyk miał na celu zrealizowanie kolejnego wielkiego planu i chciał zdobyć wszystkie czterotysięczniki w Alpach. Aby tego dokonać wraz z rodziną wybrał się do Szwajcarii, gdzie rozpoczął wspinaczkę po kolejnych szczytach. Niestety 18 maja nadeszły tragiczne informacje o śmierci Tekielego. Partner byłej biegaczki narciarskiej zginął pod lawiną.
Błąd doprowadził do tragicznego wypadku Kacpra Tekielego? Legenda mówi o jednej rzeczy
Według informacji, jakie podała szwajcarska policja, zgłoszenie o zaginięciu Tekielego funkcjonariusze dostali w środę 17 maja, ale ciało odnaleziono dopiero następnego dnia. Obecnie trwają ustalenia, co było przyczyną tragicznego wypadku. Głos w tej sprawie zabrał legendarny polski himalaista, Krzysztof Wielicki. - Niestety, Kacper chyba popełnił błąd, nartami przeciął stok. Czasem na stoku robią się łachy - powiedział w rozmowie z "Faktem".
- Gromadzi się warstwa śniegu i być może wjechał w nią. Być może podciął właśnie deskę śnieżną nartami. Nie wiem, co by było, gdyby nie miał nart. Może by jej nie podciął. To jest gdybanie. Miał pecha, bo deska śnieżna chyba poszła w kuluar, a mogła zatrzymać się na wypłaszczeniu - dodał zdobywca Korony Himalajów i Karakorum. Zdaniem Wielickiego cały plan nie był obarczony ogromnym ryzykiem.
- To było bardzo proste wejście. Jeśli chce się samemu wchodzić, nie można wybierać trudnych tras. Patrząc na poprzednie dokonania Kacpra, o wiele trudniejsze, to była lekka ucieczka w rodzinę. Przebywanie w górach, ale na inny, łatwiejszy, sposób. Miał rodzinę koło siebie i mógł spełnić swoje marzenie. Do historii alpinizmu takie wyzwanie niczego nie wnosi. Fajnie to sobie wymyślił. Mógł przemieszczać się z rodziną. Nie był narażony na jakiekolwiek niebezpieczeństwo. A tymczasem, jeden błąd... Po cholerę on te narty brał, to nie wiem. Może chciał szybciej wrócić do żony - powiedział Wielicki.