Jekatierina Aleksandrowska zginęła 17 lipca. Popełniła samobójstwo, zostawiając tylko karteczkę z napisem "kocham". Z tego powodu pierwotnie podejrzewano, że 20-letnia łyżwiarka figurowa przeżyła zawód miłosny. Kolejne informacje sprawiły jednak, że ta teoria legła w gruzach. W ostatnim czasie prześliczna sportsmenka zmagała się z dużymi przeciwnościami losu. Aleksandrowska miała atak padaczki, a jej życie uratowali lekarze w szpitalu. Zakazali oni jednak dalszego uprawiania sportu w obawie przed ponownym atakiem, co sprawiło, że utalentowana zawodniczka wpadła w depresję.
Jekatierina Aleksandrowska całe swoje życie poświęciła łyżwiarstwu. Piruety na tafli wykręcała już jako 4-latka. Po diagnozie nie mogła znaleźć dla siebie miejsca oraz pracy. Według informacji przekazanych przez "5 Kanal" 20-latka zatrudniła się na jakiś czas jako striptizerka w jednym z luksusowych moskiewskich klubów. - Czuła się samotna. Próbowałam ją wspierać, ale ze względu na okoliczności nie mogłam poświęcić jej więcej uwagi, czego teraz żałuję. Miałam się z nią spotkać następnego dnia - relacjonowała na antenie przyjaciółka tragicznie zmarłej łyżwiarki Weronika.
Piłkarz nazwał go rudym i grubym. Zginął w STRASZNYCH MĘCZARNIACH
Informacje o Aleksandrowskiej przekazał także jej były trener. - Nie miała wykształcenia, które pozwoliłoby jej się utrzymać. Łyżwiarstwo było jej całym życiem i była w tym bardzo dobra - skomentował Aleksandr Khekalo. - Nie rozumiem dlaczego tak się stało. Gdyby chciała się uczyć, nie wątpię, że dostałaby się na każdy uniwersytet - dodał szkoleniowiec.