Obecnie reprezentanci Polski w skokach narciarskich są raczej na etapie poszukiwania formy niż rywalizowania o najwyższe cele. Jednak jeszcze całkiem niedawno było zupełnie inaczej. Nawet odejście Stefana Horngachera nie zmieniło wtedy tego, że przed Kamilem Stochem i spółką drżeli rywale ze wszystkich krajów na świecie. Jednym z niezwykle udanych prologów był ten z Willingen. 28 stycznia 2022 roku biało-czerwoni skakali wyśmienicie. Najlepszy okazał się Kamil Stoch, a w czołowej dziesiątce zameldowało się jeszcze trzech innych naszych rodaków. Problem w tym, że tak dobra forma Polaków nie była na rękę Stefanowi Horngacherowi, który już wtedy pracował dla Niemców. Postanowił więc poszukać kruczków, którymi mógłby zaatakować byłych podopiecznych. Pikanterii dodawał fakt, że zbliżały się igrzyska olimpijskie.
Horngacher ruszył na Polaków przy zielonym stoliku
Z racji tego, że od pamiętnych wydarzeń niedawno minęły dwa lata, to polski internet na nowo o nich przypomniał. Wszystko zaczęło się od kombinezonów, które zmienili nasi reprezentanci. Nie to jednak było źródłem protestu Horngachera. Austriak zauważył również zmianę w butach biało-czerwonych. Horngacher złożył protest do FIS, domagając się od władz zbadania obuwia byłych podopiecznych. I wtedy rozpętało się prawdziwe piekło.
Przez Horngachera zdyskwalifikowali Polaków
FIS zaczął nawet rozważać dyskwalifikację dla wszystkich uczestników zawodów w Willingen z Polski. Ostatecznie wyniki anulowane zostały Piotrowi Żyle i Stefanowi Huli. Oficjalnym powodem okazały się za grube buty. Horngacher dopiął swego, ponieważ władze zabroniły jednocześnie stosowania przez Polaków zmodyfikowanych butów w trwającym wówczas sezonie - również na igrzyskach olimpijskich.