Historia, jakiej doświadczyli na własnej skórze Nimroy Turgott i Shanwayne Stephens, jest bardzo niecodzienna. Dwóch bobsleistów z Jamajki, co samo w sobie jest raczej rzadko spotykane w sporcie, przyleciało do Europy, by wziąć udział w zawodach w Innsbrucku (Austria). Później zgodnie z planem znaleźli się w Wielkiej Brytanii, skąd po kilku treningach mieli ruszyć do ojczyzny. Pech chciał, że wybuchła pandemia koronawirusa i ta uwięziła ich na Starym Kontynencie. Panowie jednak nie załamali się. Ich celem jest bowiem udział w igrzyskach olimpijskich 2022, których gospodarzem będzie Pekin.
Kamil Stoch czeka na OGROMNE pieniądze. Jest nadzieja, że niebawem je otrzyma
Zawodnicy z egzotycznego kraju mimo braku śniegu znaleźli sposób na treningi. Postanowili rozpocząć zajęcia z wykorzystaniem ciężkiego samochodu. Codziennie pchają go po ulicach, by pobudzać do działania ważne partie mięśni i doskonalić technikę przed powrotem na bobslejowy tor. - W tym momencie jesteśmy bardzo zdeterminowani i koncentrujemy się na naszym celu. Tak wymyśliliśmy ten piękny plan pchania samochodu. Przegapiliśmy ostatnie igrzyska olimpijskie. Do kwalifikacji zabrakło nam tylko jednego miejsca. Wykorzystujemy to rozczarowanie jako motywację do działania - stwierdził Turgott.
Nowe hobby Kamila Stocha? Porównał siebie do postaci z BAJKI [ZDJĘCIE]
Shanwayne Stephens dodatkowo opowiedział o swoich odczuciach. - Po tym, jak wróciliśmy z zawodów w Innsbrucku, cały świat został zablokowany i utknęliśmy. Wszystkie siłownie i obiekty sportowe zostały zamknięte. Musieliśmy więc wymyślić własne sposoby kontynuowania treningu poza sezonem. Zwykle odbywamy trening oporowy, ale nie mieliśmy dostępu do sprzętu, więc musieliśmy wymyślić własny sposób na jego odwzorowanie. Pomyśleliśmy więc, dlaczego nie mielibyśmy wyjść na ulicę i pchać samochód? Tak właśnie powstała ta historia - wspominał zawodnik z Jamajki.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj