O nartach produkowanych przez Słoweńca Petera Slatnara zrobiło się głośno w tym sezonie. Producent postanowił „wypłaszczyć” mocno zagięty dziób zwykłych nart, a ich zakrzywienie przeniósł kilkadziesiąt centymetrów w głąb narty. To sprawiało, że narty dużo lepiej układały się w locie już niemal od jego samego początku. Korzystali z nich głównie Słoweńcy, ale też Yukiya Sato z Japonii oraz inni zawodnicy z mniej utytułowanych reprezentacji. Słoweńcy w tym sezonie spisują się bardzo dobrze i niewykluczone, że w dużej mierze właśnie przez nowe narty od Slatnara. Teraz jednak ich przewaga może zostać im odebrana.
Problemem przy nartach Slatnara okazało się bezpieczeństwo. Mniej zakrzywiony czubek sprawiał, że zawodnik musiał bardziej uważać, aby nie złapały one powietrza od góry i nie ściągnęły go gwałtownie w dół. Co więcej, przy lądowaniu w miękkim śniegu mogły one doprowadzić do upadku zapadając się w podłoże. Tak stało się m.in. na treningu w Oberstdorfie, gdy Cene Prevc przekoziołkował przez ramię, bo jego narta wbiła się w śnieg.
Michal Doleżal odkrył karty! Istotna roszada w składzie biało-czerwonych
Jak informuje portal Sport.pl, FIS przygotowuje zmiany w przepisach, które od następnego sezonu zabronią używania nart takich, jakie produkuje firma Slatnar. Producent sprzętu jest oczywiście niezadowolony z tego powodu i odgraża się, że jeszcze skoczkowie będą mogli z niego korzystać. – FIS tylko gada i nie potrafi podjąć mądrych decyzji odnośnie do sprzętu. Mamy ich wyprodukowanych około 1000 par w magazynie. Tak łatwo się mnie nie pozbędą. Mam plan, żeby przekonać ich do tego w sezonie 2023/2024 – mówi Peter Slatnar w rozmowie z portalem Sport.pl.