Wieretelny o problemach za czasów Kowalczyk
Polskie biegi narciarskie są w wielkim odwrocie. Od sukcesów Justyny Kowalczyk, brakuje zawodniczek, które są w stanie rywalizować w Pucharze Świata na wysokim poziomie. Niestety, niewiele wskazuje na to, by Biało-czerwonym udało odwrócić się tę tendencję. Justyna Kowalczyk była ostatnią zawodniczką, która weszła na tak wysoki poziom. Duża w tym zasługa Aleksandra Wieretelnego, ojca jej sukcesów.
Justyna Kowalczyk w pierwszym wywiadzie po śmierci męża. Szokujące słowa
Teraz w rozmowie z TVP Sport, szkoleniowiec wspomniał ciężkie czasy pracy z Justyną. Problemy pojawiały się nie po jej stronie, a z... Polskiego Związku Narciarskiego. Wieretelny przyznał, że wielokrotnie porównywano ich do skoczków narciarskich, choć specyfika obu sportów była zupełnie inna.
- Poprosiliśmy o cieplejsze kurtki. I znowu prezes mówi, że nam nie pasują, a skoczkowie nie narzekają. Tłumaczę, że skoczkowie siedzą w ciepłym pomieszczeniu, wychodzą na dwie minuty, skaczą i wracają do ciepła, a my stoimy godzinami na mrozie – opowiadał.
Wieretelny nie ukrywał, że z ówczesnym prezesem Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniuszem Tajnerem regularnie dochodziło do różnych zgrzytów, także podczas odejścia.
Justyna Kowalczyk zabrała synka w góry. Aż nas zmroziło, gdy zobaczyliśmy malca nad przepaścią
- Rozstanie ze związkiem, kiedy odchodziłem w 2020 roku, też nie było przyjemne. Szczerze powiem, że prezes Tajner zrobił dużo przykrego dla biegów narciarskich – dodał.