Dla wszystkich normalnie myślących kibiców na całym świecie jasne jest, że w najbliższych miesiącach, a może nawet latach nie powinno być mowy o rozgrywaniu jakichkolwiek zawodów w Rosji, a sportowcy z tego kraju powinni odczuć zbrodniczą politykę swojego państwa. W ostatnich tygodniach rosyjskich zawodników na międzynarodowej arenie nie widzimy.
Obrzydliwe plany FIS. To się nie mieści w głowie
Niestety jest coraz więcej sygnałów, że taki stan rzeczy może długo nie potrwać. Prawdziwą konsternację wzbudziły informacje podane przez niemiecką stację telewizyjną ARD. Dziennikarze twierdzą bowiem, że w planach na sezon 2022/23 Międzynarodowa Federacja Narciarska przewiduje zorganizowanie zawodów w Rosji oraz na Białorusi.
39-letnia Justyna Kowalczyk znowu zaszokowała. To, co robi w tym wieku, wydaje się niemożliwe
Dotyczy to również skoków narciarskich. We wstępnych planach przewidziano weekend ze skokami na obiekcie Niżnym Tagile. Miałby się on odbyć w dniach 3-4 grudnia. Warto nadmienić, że niedaleko tej miejscowości znajduje się ogromna fabryka produkująca czołgi, co jedynie wzmaga negatywne emocje wśród kibiców.
Nie ma słów na skomentowanie planów FIS
Jednocześnie głośno zrobiło się o nowym szefie FIS, którym został Szwed Johan Eliasch. Niedawno okazało się, że udało mu się stworzyć gęstą sieć powiązań z Rosją, co mogłoby tłumaczyć takie, a nie inne plany federacji. Bo dotyczą one nie tylko skoków narciarskich, ale również innych zimowych dyscyplin, których pojedyncze konkursy zaplanowano w Rosji.
TVP Sport skontaktowało się w tej sprawie z sekretarzem PZN, Janem Winkielem. Został zapytany, czy w wypadku potwierdzenia tych doniesień, Polska zbojkotuje zawody w Rosji. - Nie chce mi się nawet tego deklarować. Ja po prostu nie wierzę, że można wymyślić coś tak bezczelnego. I ufam, że ludzie odpowiedzialni za to w porę się opamiętają - powiedział Winkiel.