- Tkaczenko i Mizernych po prostu biegli, by zdążyć. Nie wiem, czy to błąd zawodników, czy trenera, może żyją według innej strefy czasowej. I wczoraj i w piątek nie mieli takich problemów, po prostu się mocno zagapili - tłumaczył na antenie Eurosportu Kacper Merk, wcześniej też sugerując, że w Lahti sobotni wieczór było co robić w związku ze świętem, jakim są zawody w skokach i biegach narciarskich w Lahti.
I to prawda. Wczoraj Lahti świętowało. W przekazach telewizyjnych było widać, że miasto żyje tym weekendem. Można było zobaczyć nawet fajerwerki nad tą ładną fińską miejscowością, głównie nad obiektami Salpausselka. Być może sobota za mocno pochłonęła reprezentantów Kazachstanu, co sprawiło, że nie udało im się w komplecie stanąć na starcie kwalifikacji. Mizernych i Tkaczenko zdążyli, ale byli już mocno spóźnieni. Danił Wassiliew i Swiatosław Nazarenko nie mieli już takiego szczęścia. Czy to efekt sobotniej nocy w Lahti? Nie do końca jesteśmy pewni, lecz się domyślamy...